Jak przejść przez tydzień bez stresu – o magii bycia przygotowanym

Lubię to!
plaża

Stres wydaje się być nieodłączną częścią współczesnego życia. A jednak są ludzie, którzy płyną przez życie prawie bez stresu, z wyjątkiem naprawdę poważnych kryzysów. To nie przypadek, a efekt konkretnej strategii działania. Wypróbowałem ją i stosuję na co dzień. Działa zawsze.

Streszczenie

  1. Stres nie pojawia się ot tak, jak chmury na niebie. To naturalna odpowiedź Twojego organizmu na poczucie zagrożenia, która ma Ci pomóc zebrać energię do jego odparcia. Ale możesz mu zapobiec. Wystarczy kilka kroków, aby usunąć z Twojego życia większość źródeł POCZUCIA zagrożenia, a przez to stres, jaki rodzą.
  2. Fizjologiczne objawy stresu są identyczne z objawami strachu. Stres to strach, tylko bardziej „ekologicznie” nazwany. W czasach, kiedy nie musimy się obawiać, że zza drzewa wyskoczy niedźwiedź, najczęściej powoduje go poczucie utraty kontroli nad sytuacją, albo groźba utraty tej kontroli. Strach to nieukierunkowana wyobraźnia. Dlatego „ma wielkie oczy”. Nadaj mu kierunek, zapobiegając poczuciu utraty panowania nad sytuacją, a stres zmaleje albo ustąpi.
  3. Jest kilka schematów działania, które sprzyjają utracie kontroli nad sytuacją. Większości da się uniknąć. Pierwszy to pośpiech. Przyspiesza tętno i spowalnia inteligencję. Drugi pojawia się wtedy, gdy coś idzie nie tak i sprawy właśnie wymykają Ci się z rąk. Trzeci to uczucie, że się „nie wyrabiasz”. Wszystkie trzy są bezpośrednią konsekwencją braku właściwego planowania. Prowadzi on do iluzji, że możesz więcej, niż możesz. Kiedy odkrywasz, że tak nie jest, rodzi się strach, czyli stres. Lekarstwem jest odpowiednie planowanie. Jakie planowanie jest odpowiednie, o tym dalej.
  4. Jeśli chcesz robić tylko to, co jest łatwe, życie będzie trudne. Ale jeśli jesteś gotowy robić to, co jest trudne, życie będzie łatwe – mówi T. Harv Eker. Wszystko w życiu ma swoją cenę. Spokój też. Pogódź się z tym i zobacz, jaka jest cena życia wolnego od codziennego stresu. Jeśli zaakceptujesz na pewien czas gotowość do pewnego wysiłku i podjęcia przeciwności, bardzo szybko okaże się, że tych przeciwności napotykasz coraz mniej.

Całość

Wielokrotnie na moich warsztatach równowagi życiowej czy odkrywania talentów prosiłem uczestników, aby przypomnieli sobie kilka swoich największych zmartwień czy obaw z ostatnich lat. Potem pytałem, ile z nich się spełniło. Zwykle na 15-20 osób jednej osobie spełnił się, góra, jeden z kilku takich koszmarów i też nie do końca. A strachu było na całe życie.

Stres to wewnętrzne sprężenie się do skoku, kiedy czujesz, że zaciska się wokół Ciebie jakaś pułapka i masz ochotę z niej się wyrwać, zanim Cię sparaliżuje. Jest też stres pozytywny, czyli wewnętrzna mobilizacja, jaką czujesz, na przykład, przed skokiem do wody albo ruszeniem na nartach w dół stoku. Ale tu zajmiemy się stresem niechcianym, który wiąże Ci nogi i tamuje oddech.

Stres, który dzisiaj niechętnie nazywamy „strachem” – pomimo, że jego fizjologiczne objawy są identyczne z objawami strachu, to naturalna mobilizacja Twojego organizmu. Ma zwiększyć szanse, że poradzisz sobie z zagrożeniem. Jednak o ile ewolucyjnie chodziło o zagrożenie życia, dzisiaj ten strach (stres :)) powoduje obawa o spóźnienie do pracy albo o to, że prezentacja dla klienta nie wypadnie tak olśniewająco, jak chcesz. Do tego są czynniki, które na co dzień sprzyjają narastaniu stresu. A stres nieokiełznany lubi się zadomowić w głowie i kumuluje się tak, że jeśli mu na to pozwolisz, staje się nawykiem. I tak chodzisz po świecie z ciągłym niepokojem w sercu. Da się temu zapobiec i radykalnie obniżyć poziom stresu/strachu poprzez wprowadzenie kilku prostych zmian w życiu.

Co nagle to po diable

Lubię, kiedy mój dzień jest zaplanowany. Kiedy wiem dokładnie, co mam dzisiaj zrobić i o której godzinie, a czas wcześniej wyliczyłem sobie realnie i z zapasem. Bywa jednak, że pomimo to coś zajęło więcej czasu, niż powinno i do tego wpadł z boku jakiś kryzys z powodu któregoś klienta. Człowiek przyspiesza krok, tętno i myśli, żeby ze wszystkim zdążyć. Ani się obejrzysz, kiedy przestajesz ogarniać, co się dzieje, a w sercu narasta niepokój, że jedziesz za szybko i zaraz wylecisz na zakręcie. Właśnie narodził się stres. Kiedyś uczestniczyłem w warsztacie antystresowym, prowadzonym przez znanego terapeutę Wojtka Eichelbergera. Warunki były komfortowe i bezpieczne. W trakcie jednego z ćwiczeń chodziliśmy sobie spokojnie po sali, ale prowadzący co chwilę wydawał nam polecenie zwiększenia tempa: „szybciej”, „jeszcze szybciej”. Po chwili, kiedy poruszaliśmy się naprawdę szybko i zaczęliśmy mimowolnie wpadać na siebie i potrącać przechodzących obok, odruchowo pojawiło się rosnące poczucie napięcia i irytacji – mimo, że to przecież „tylko ćwiczenie”. Tak rodzi się stres z pośpiechu. Nieukierunkowany, nieuzasadniony, ale realny. Za chwilę umysł doczepi do niego jakieś racjonalne uzasadnienie, bo mózg chętnie grupuje sobie podobne z podobnym. Czujesz stres, to podsunie Ci myśl o czymś, co jest stresujące, jakieś aktualne zmartwienie czy obawę. Teraz już ten odruch stresu i stresująca sprawa będą się nakręcać wzajemnie. Chyba, że to zatrzymasz…

Są na to dwa sposoby. Pierwszy, zaplanować czas ZANIM zaczniesz działać. Dzięki temu unikniesz pośpiechu, wynikającego tylko z tego, że na liście spraw na dzisiaj jest nierealnie dużo pozycji. O tym, jak to się robi najlepiej opowiem szczegółowo niebawem w nowym video „Jak Planuję Mój Dzień”. Na ten moment wystarczy, że planując, co jutro zrobić, zadasz sobie pytanie, ile czasu NAPRAWDĘ potrzeba na każdą z planowanych rzeczy, łącznie z dojazdem, wyjazdem, otwarciem, zamknięciem itp. Jest niesamowite, ile czasu zajmują takie dodatkowe bzdury – parkowanie, przejście gdzieś, zrobienie kawy itp. Jeśli racjonalnie to ocenisz, dzień będzie płynął niewiarygodnie lekko – gładko od jednego punktu do następnego.

Jeżeli natomiast pomimo to coś niespodziewanego pokrzyżuje Ci plany i nagle ockniesz się w stresie i biegu, sięgnij po drugi sposób: zatrzymaj się – dosłownie, na kilka minut. Daj sobie 5 minut, na odzyskanie oddechu i uspokojenie myśli. Ten poprzedni pęd i tak już jest coraz bardziej nieefektywny i chaotyczny. Pięć minut na skupienie myśli, kiedy zabraniasz sobie robić cokolwiek oprócz uspokojenia oddechu i myśli, przywróci Ci równowagę, a poświęcony na to czas nadrobisz za chwilę sprawnym i skupionym działaniem. Teraz popatrz jeszcze raz na najbliższe 3-4 godziny. Co NAPRAWDĘ jestem w stanie w tym czasie zrobić? Być może czegoś już nie dasz rady. Ale teraz o tym wiesz i przestaniesz niepotrzebnie się napinać, aby przeskoczyć niemożliwe. Stres osłabnie albo zupełnie ustąpi, bo stres to napięcie.

Na hamulec i na luz, na chwilę

Nie znoszę poczucia bezsilności, dlatego zawsze stres pojawia mi się w sytuacjach, kiedy sytuacja wydaje się wymykać mi spod kontroli. Ta sama chęć złapania wszystkich sznurków na raz, która pojawia się, kiedy wpadasz w pośpiech, dopada Cię, kiedy ważne sprawy nagle okazują się iść własnym swoim torem i to nie tym, na który liczyłaś. Albo kiedy mimo najlepszych chęci „nie wyrabiasz się” ze wszystkim i Twoje życie biegnie szybciej, niż Ty.

Bez wchodzenia w tej chwili w detale, lekarstwem na wszystkie te przypadki jest przede wszystkim inteligentne planowanie, które ogranicza pojawianie się niespodziewanego pośpiechu i utraty panowania nad sytuacją. Stres nie jest wynikiem zbyt wielu spraw, tylko zbyt wielu NA RAZ. Na to zaś najczęściej masz wpływ, jeśli tylko zadasz sobie niewielki trud realnego oszacowania czasu, jaki zajmie to, co masz do zrobienia. Najlepiej robić to poprzedniego dnia. Wtedy działasz bez presji czasu i możesz trafniej ocenić kolejność i czas zajmowania się kolejnymi tematami.

Pierwsze w moim życiu szkolenie z rozwoju osobistego, w jakim wziąłem udział, wiele lat temu, było szkoleniem z zarządzania czasem. Temat wydał mi się z początku bez sensu, bo sądziłem, że czas płynie niezależnie ode mnie. Pomyślałem sobie nie mam na to czasu i miałem już wyrzucić ulotkę do kosza, kiedy mój wzrok pochwycił słowa: jeśli myślisz, że nie masz na to czasu, to szkolenie jest dla Ciebie… Jeśli myślisz, że na zaplanowanie czasu nie masz czasu, to na pewno nie będziesz go mieć na nic innego. Będziesz tylko wiecznie gonić uciekające życie. Odrobina czasu i wysiłku, włożona w zaplanowanie następnego dnia i REALNĄ ocenę, ile co zajmie czasu, odpłaci Ci się fantastycznym uczuciem bezstresowości, jaką daje poczucie panowania nad własną sytuacją – nawet, kiedy masz na głowie milion spraw. Ale tylko jedną na raz.

 

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Dziś wieczorem wyznacz sobie pół godziny na zaplanowanie jutrzejszego dnia. Bez wielkiej filozofii, po prostu zrób listę tego, co powinieneś zrobić jutro
  • Przy każdej pozycji dopisz ile NAPRAWDĘ potrzebą na nią czasu
  • Kiedy już masz listę spraw i czas, potrzebny na każdą, zapisz przy każdej z nich o której godzinie ją zaczynasz i o której kończysz. W ten sposób masz przygotowany godzinowy rozkład dnia, który powinien się ostać w realnym życiu
  • Jeśli następnego dnia sprawy wymkną się spod kontroli, gdy tylko to odkryjesz, zatrzymaj się na 5 minut. Uspokój oddech, pozwól myślom zwolnić. Popatrz na swoją listę. Co z tych rzeczy NAPRAWDĘ jeszcze możesz dzisiaj zrobić, a czego nie. Potem wróć do działania i rób jedną rzecz na raz. Aż skończysz. Powodzenia!

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!