4 kroki do superkoncentracji, która pozwoli Ci „góry przenosić”

Lubię to!
pies

Koncentracja często kojarzy się z wysiłkiem i zmarszczonym z napięcia czołem. Tymczasem naturalne skupienie uwagi to coś zupełnie innego. Kiedy się go nauczysz, bez zmęczenia osiągniesz wielokrotnie więcej, a do tego sprawi Ci to przyjemność. Wystarczy kilka kroków.

Streszczenie

  1. Zacznij od najważniejszego – decyzji, że następną godzinę, 2, czy 3 itd. poświęcisz na jedno zadanie. Na ten czas wszystkie inne sprawy przestają istnieć. Jeśli tego nie zrobisz, specjalny mechanizm w Twoim mózgu cały czas pewną część Twojej uwagi zajmie pamiętaniem i „przymierzaniem się” do tych innych spraw. Czytaj o tym dalej.
  2. Pierwszym wrogiem skupienia są rozpraszacze, które odciągają Twoją uwagę. Da się je wyłączyć. Jednym z najgorszych z nich są email i media społecznościowe. Uzależniają od ciągłego powracania do nich i skutecznie utrzymują w ciągłym ruchu mechanizm, o którym mówiłem wyżej. Ustal stałe pory sprawdzania maili oraz godziny, kiedy NIE zaglądasz do Facebooka itp. Odłącz auto-powiadomienia o nowych wiadomościach. Jeśli coś jest naprawdę pilne, ludzie zadzwonią.
  3. Pracoholicy lubią szczycić się podzielnością uwagi. Zapewne nie znają wyników najnowszych badań nad mózgiem, które wykazały, że zdolność do wykonywania wielu czynności jednocześnie nie istnieje. Jest tylko sprawne przeskakiwanie od jednego zadania do drugiego. Ceną za to jest pogorszenie zdolności do koncentracji na JEDNYM zadaniu. Nie próbuj robić kilku rzeczy na raz. Żadnej nie zrobisz naprawdę dobrze.
  4. Są miejsca, które kojarzą Ci się np. z wakacjami albo wypoczynkiem. Inne kojarzą się z pracą. Jeśli w jakimś miejscu dobrze Ci się pracuje, a w innym wypoczywa, przeniesienie się tam sprzyja tej wybranej aktywności. To samo dotyczy warunków towarzyszących. Jeśli zawsze przy pracy słuchasz określonej muzyki, włączenie jej sprzyja koncentracji na pracy. Określ takie miejsca i warunki w swoim życiu, a Twoja efektywność od razu podskoczy.

Całość

Wyłącz wewnętrznego strażnika

„Rehearsal loop” – „pętla próbowania” to mechanizm w mózgu, który ma zapobiec zapomnieniu o ważnych dla Ciebie sprawach. Siedzisz nad jakimiś papierami w pracy, ale wiesz, że masz odebrać pranie po południu. Nawet kiedy skupisz się na pracy, jakaś część Twojej uwagi nie zasypia – ciągle w podświadomości „budzi się” to wspomnienie, a motorek nieustannie mruczy w głowie. W warstwie świadomej odczuwasz to w formie nagłego powrotu myśli: „żebym tylko nie zapomniała o tym praniu”. Pętla próbowania to odruch, który działa niezależnie od Ciebie – dopóki go nie odłączysz.

Sposobem na to jest oczyścić umysł z takich pobocznych wątków. Umów się ze sobą, że przez wyznaczony przez Ciebie czas zajmujesz się tylko jednym zadaniem – tym, które sobie obrałaś właśnie na ten czas – godzinę lub dwie, albo na całe popołudnie. W ten sposób dajesz sobie prawo do zwolnienia się z odpowiedzialności za inne sprawy w tym czasie. Twój mózg odpocznie od nich, a Twoja uwaga niepodzielnie i coraz głębiej skupi się na Twoim głównym zadaniu. Co więcej, takie skupienie pogłębia się jeszcze bardziej samo, jeśli go nie przerywasz. W efekcie sprawniej i szybciej wykonasz to, co w innym wypadku zajęłoby Ci więcej czasu. I zostanie Ci go więcej na te rzeczy, o których miałeś pamiętać 🙂

Wyłącz rozpraszacze

Kiedy już odłączysz wewnętrznego rozpraszacza, czyli Twojego własnego strażnika niezałatwionych spraw, kolejny krok to wyłączenie rozpraszaczy zewnętrznych. Do najważniejszych z nich należy email i media społecznościowe, takie jak Facebook i inne. Problem polega na tym, że nawet kiedy już wyłączyłeś pętlę próbowania, umawiając się ze sobą na godzinę skupienia na jednym zadaniu, kiedy tylko spojrzysz do maila albo na Facebook, najczęściej albo masz ochotę, czy potrzebę, zareagować na to, co tam się pojawiło, albo przynajmniej pojawia się przymus zapamiętania „o, trzeba się tym zająć, jak to skończę”. Efekt: reaktywacja pętli próbowania i koło się zamyka. Znowu część Twojej uwagi przyklei się do tej nowej sprawy z maila.

Nie musisz czytać maili co 5 minut. Jeśli ktoś ma do Ciebie coś naprawdę nie cierpiącego zwłoki, zadzwoni. Ja zresztą mam zasadę, że kiedy wyłączam zewnętrze rozpraszacze, wyciszam i odkładam także telefon. Zwykle jeśli może się wydarzyć coś, co absolutnie nie może poczekać 1-2 godziny, i tak się tego spodziewam i wtedy ryzykuję – telefon wyciszam, ale nie odkładam poza zasięg wzroku. We wszystkich innych wypadkach najczęściej zupełnie wystarczy, jeśli oddzwonię po 1-2 godzinach.

Pamiętaj, że maile i telefony to przede wszystkim narzędzie dla innych ludzi, aby wypełnić Twój kalendarz ich priorytetami. Technika może być Twoim narzędziem, kiedy nad nią panujesz – poczynając od samodzielnego decydowania, kiedy ją włączasz i kiedy wyłączasz. Inaczej to Ty będziesz narzędziem techniki, która decyduje, na czym teraz skupisz swoją uwagę. Oczywiście jeśli Twoja praca polega na obsłudze telefonu lub maila, to co innego. Ale wtedy, aby zrobić coś ważnego, musisz sobie tak zorganizować pracę albo poprosić kolegów o współpracę, aby móc wygospodarować czas bez rozproszeń.

Maile i media społecznościowe mają jeszcze jedną cechę, niszczącą Twoją koncentrację. Uzależniają od ich monitorowania. Jakiś czas temu zacząłem zerkać na Facebooka w telefonie podczas oglądania wieczorem telewizji. Akcja się spowalnia, albo wchodzą reklamy, to ja myk do telefonu: co tam nowego. Po niedługim czasie odkryłem u siebie odruch sięgania po ten telefon coraz częściej. Efekt: coraz gorsza koncentracja na oglądanym programie i jednocześnie byle jaka na FB. Tak trochę znalazłem się ani tu, ani tu. Co więcej, badania pokazują, że jeśli śmigasz po internecie, smsach i facebookach przez cały wieczór, wykształcasz w sobie nawyk powierzchownego kontaktu z przedmiotem Twojej uwagi. Innymi słowy: nigdzie nie zatrzymujesz się naprawdę. W rezultacie dużo trudniej będzie Ci następnego dnia skupić się na jednym zadaniu. Bo masz nawyk wchodzenia w temat tylko do kostek.

Aby temu zaradzić, na czas Twojej skoncentrowanej pracy wyłącz telefon, Facebooka i program pocztowy. W ustawieniach Twojego komputera i telefonu wyłącz auto-powiadomienia o nowych mailach, postach, lajkach itp. Poczekają, aż wrócisz. Na początku będzie Ci trudno. Odwyk zawsze trochę boli. Ale bardzo szybko docenisz ciszę w głowie, jaka rodzi się z zatrzymania dopływu tych ciągłych „dzwonków”. Ja od pewnego czasu jestem na takim „odwyku”. Jeszcze bywa, że ręka mi zadrga do telefonu albo mam chęć zajrzeć „na chwilę” do Facebooka. Ale już coraz rzadziej. A nawykiem staje się skupienie. Bez wysiłku.

Multitasking nie istnieje

Pewnie już o tym wiesz. Legendy o Napoleonie, który potrafił równolegle dyktować kilka listów, to opowieści o człowieku, który potrafił bardzo szybko przerzucać uwagę z jednego zadania na drugie i nie tracić wątku. Dziś jednak już wiadomo, że na pewno nie zajmował się JEDNOCZEŚNIE kilkoma sprawami. Ludzki mózg tego nie potrafi. Wprawdzie kobiety potrafią zwykle lepiej niż mężczyźni wykonywać w tym samym czasie wiele różnych czynności, ale to nie znaczy, że wykonują je tak samo dobrze, jak wtedy, kiedy wykonują tylko jedną.

Dlatego nie łudź się, że możesz jednocześnie rozmawiać przez telefon, prowadzić samochód, jeść i oglądać krajobraz. To wymaga bardzo dużego wydatku energii i na koniec dnia płacisz za to uczuciem zmęczenia i rozkojarzenia. Wrzuć na luz i rób jedną rzecz na raz.

Wykorzystaj sprzyjający teren…

W taktyce wojskowej, gdzie nie ma miejsca na samooszukiwanie siebie, bo karą jest przegrana, istnieje pojęcia wykorzystania terenu. Na przykład, łatwiej wygrać z przeciwnikiem, który przemieszcza się wąskim przesmykiem, a Twoi żołnierze zajmują zbocza góry po obu stronach, niż na otwartej przestrzeni.

Podobnie jest z Twoją koncentracją. Są miejsca, gdzie dobrze Ci się pracuje. Kiedyś pracowałem sporo z domu i wtedy urządziłem sobie gabinet. Pokój tylko do pracy. Potem, kiedy w firmie dorobiliśmy się większej powierzchni, zacząłem spędzać więcej czasu w biurze i gabinet domowy przestał być potrzebny. Zmieniliśmy przeznaczenie pokoju, a moje biurko trafiło do sypialni, gdzie pod jednym z okien był akurat poręczny kąt. Dosyć szybko odkryłem, że coraz trudniej zabrać mi się w domu do roboty, aż w końcu prawie nigdy nie siadałem do biurka – najczęściej zajmowałem stół w jadalni na dole. Dlaczego? Dlatego, że sypialnia to miejsce, gdzie przede wszystkim śpię, wyłączam się po całym dniu i wszystko we mnie odpuszcza. Takie miejsce nie sprzyja mobilizacji i utrzymaniu wysokiego tempa energii.

Jeśli gdzieś dobrze Ci się pracuje, kiedy tylko tam się znajdziesz, od razu Twoja koncentracja na pracy wzrośnie. Odruchowo. To samo dotyczy warunków towarzyszących. Mnie akturat doskonale pomaga w skupieniu muzyka chillout w słuchawkach. Nastawiam ją sobie dosyć cicho i świat dokoła mnie znika. Mózg bez żadnego napięcia naturalnie pozostaje skoncentrowany na tym, co robię. Tempo i wydajność mojej pracy rosną same z siebie. Chillout na tyle mocno zrósł się teraz  z moją pracą, że już nie słucham tej muzyki w innym czasie, bo właśnie z pracą mi się kojarzy, ale też kiedy ją włączę, prawie natychmiast jestem skupiony. Co działa u Ciebie?


Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!