Ludzie nie lubią swojej pracy z wielu powodów – jednym z nich bywa złe i niesprawiedliwe traktowanie. Ale niesprawiedliwość to nie pogoda, na którą nie ma rady. Zobacz, co robić, kiedy w pracy miotasz się w bezsilnej złości
Co można poradzić na niesprawiedliwość i złe traktowanie w pracy?
Streszczenie
- Świat nie jest ani sprawiedliwy, ani doskonały – im szybciej to zrozumiesz, tym łatwiej go zmienisz bezpośrednio wokół siebie: czyli tam, gdzie możesz. Albo zmienisz nastawienie, albo otoczenie.
- Pamiętaj, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Coś, co odbierasz jako niesprawiedliwość, może wynikać z kierowania się nieznanymi Ci przesłankami osoby decyzyjnej.
- Nierówno nie musi znaczyć niesprawiedliwie. W pracy może być nawet wręcz przeciwnie. Gdyby można było zarządzać ludźmi mechanicznie, robiłyby to komputery.
- Znaj i szanuj swoje granice, a uszanują je inni. To Twój ostatni i zarazem jedyny, ale za to potężny, bastion obrony. Spotyka Cię tylko to, na co pozwalasz, bo kiedy NAPRAWDĘ nie pozwalasz, to albo Cię to nie spotyka, albo coś się od razu zmienia. Nie myl też swojego oburzenia z niezgodą.
Całość
Chociaż ten świat nie jest doskonały, jest najlepszym z możliwych – G.W. Leibniz, matematyk (1646-1716)
Jednym z najbardziej uniwersalnych słów dzisiejszych czasów jest „mobbing”. Określa się tym niezwykle barwną paletę sukinsyństwa, jakiego ludzie potrafią się w pracy dopuszczać wobec innych – zależnych od siebie. Jeśli jesteś jedną z pechowych ofiar takiego postępowania, może Ci pomóc poznanie kilku prawd, które rządzą tą sferą życia.
Byłem jedynakiem i być może dlatego z było mi kiedyś trudno pogodzić się z odkryciem, że świat nie kręci się wokół mnie. Do tego momentu myślałem, że skoro mnie coś boli, to cały świat powinien się nad tym pochylić, a jeśli tego nie robi, to po prostu trzeba głośniej krzyczeć. Bo jak usłyszy, na pewno tym się przejmie. Stopniowo odkrywałem, że świata to generalnie w ogóle nie obchodzi, w każdym razie większości świata. Paradoksalnie, zrozumienie tego mnie nie zmartwiło, a raczej wręcz przeciwnie. Zrozumiałem, że są rzeczy na niebie i ziemi, z którymi trzeba się pogodzić, jak z grawitacją. I tak, jak z grawitacją – odkąd ją zrozumiesz, przestajesz nabijać sobie guzy wyskakiwaniem przez okno, żeby szybciej znaleźć się na dole. Może schodami jest dłużej, ale już wiesz, że inaczej się nie da.
Kiedyś pracując w amerykańskiej korporacji doczekałem tam czasów, kiedy wykupiła nas jeszcze większa amerykańska korporacja. Przyszedł czas zmian, podwyżek, obniżek i ogólnie nowych zasad. Rozmawiałem wtedy o mojej przyszłości z jednym z moich dotychczasowych szefów, z którym przez lata współpracy połączyła nas pewna zażyłość. Pytałem go, w kim powinienem upatrywać sojusznika do rozmów o dalszych warunkach pracy i w ogóle o tym, co będzie.
Popatrzył na mnie tymi swoimi czarnymi oczami i powiedział dobitnie: Kris, zapamiętaj sobie, że jedyną osobą, którą naprawdę obchodzisz, jesteś Ty sam. Sam się o siebie zatroszczysz najlepiej. Każdy inny myśli tylko o tym, co akurat dla niego jest ważne. W pierwszej chwili mnie zatkało, a potem poczułem się, jakby nagle wyszło słońce. Właśnie zrozumiałem, że dostałem do ręki klucz do wolności – zawsze dotąd sądziłem, że moje życie zależy od kogoś. Od czyjejś łaski, przychylności, życzliwości albo nieżyczliwości i tak dalej. Mam w sobie silnie wyrośnięty gruczoł sprawiedliwości, który wtedy powinien się zbuntować, bo przecież to nie fair. Ale on milczał, a zamiast tego poczułem się tak, jakby ktoś rozwiązał mi ręce – na początku trochę nie wiedziałem, co z tym zrobić, ale już byłem pewien, że coś wymyślę.
Dlatego pogódź się z tym, że jeśli Twoja sytuacja jest z jakiegoś powodu nieznośna, masz tylko dwa wyjścia: zmienić swoje nastawienie – jeśli potrafisz inaczej zobaczyć tę sytuację – albo zmienić samą sytuację. Zapytasz: a jak mam wybrać między nimi? Kiedy dobrze się przyjrzysz sprawie, wybór będzie oczywisty. Po kolei:
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – przysłowie marsjańskie
Jeśli czujesz się traktowana w pracy nie fair, wyobraź sobie, że jesteś kamerką, zawieszoną pod sufitem i spróbuj popatrzeć na swoją sytuację oczami zewnętrznego konsultanta, który ogląda ten obraz, aby zdiagnozować problem. To da Ci dystans do siebie samego/samej i ułatwi dostrzeżenie wszystkich ważnych okoliczności. Niektóre mogły Ci dotąd umknąć. Na przykład to, że być może nie jesteś traktowana nie fair, ale są jakieś przesłanki, którymi kierują się inni, podejmując niechciane przez Ciebie decyzje.
Kiedyś znajomy, pracujący w międzynarodowej firmie konsultingowej, skarżył mi się, że pomimo wysokiego stanowiska dostał jako samochód służbowy tylko zwykłą skodę. Firma była sławna i bogata, więc można by oczekiwać, że menadżerowie będą się rozbijać audi i mercedesami. Tak właśnie myślał mój znajomy. Skarżył mi się, że głupio mu jeździć „tym czymś” do klientów, a jego szef to po prostu idiota, który sam jeździł tylko Saabem 93 (dla niezorientowanych: tylko schodek wyżej od ówczesnej Skody i nic szczególnego), więc pewnie po prostu ze sknerstwa i zawiści odmawiał czegoś lepszego pracownikom.
Trzeba trafu, jakiś czas po tej rozmowie spotkałem jego szefa, a mojego znajomego, na jakimś bankiecie. Dalej jeździł Saabem. Sprowokowałem go do rozmowy o tym Saabie, co uwolniło lawinę żalów. Okazało się, że jako członek ścisłego kierownictwa wiedział, iż pomimo PR-owego huraoptymizmu firma ma globalne kłopoty (niedługo potem została wchłonięta przez inną, a jej dotychczasowa marka znikła) i na najwyższym szczeblu panuje ogromna niepewność. Cholera, zawsze jeździłem Mercedesem albo Audi, ale jak takiego sobie kupię, wszyscy moi Regionalni zażądają też odpowiednio lepszych bryk i wtedy cały budżet pójdzie na to. A ja nie wiem, jak my w ogóle długo pociągniemy – powiedział patrząc gdzieś w dal. Zaś jego menadżer, który nadal miał pracę głównie dzięki zapobiegliwości swojego szefa, miał tego ostatniego za durnia i sknerę…
Może być oczywiście tak, że czujesz się traktowany niesprawiedliwie, bo w firma wydaje się mieć różne zasady wobec różnych ludzi. Czasem ma i powinna mieć różne, jeśli zarządza nią człowiek, a nie paragraf. Bo różne są ludzkie sytuacje. Ktoś ma małe dziecko i stąd zdarzają mu się nieplanowane spóźnienia albo nieobecności, które komplikują innym pracę. Jest to tolerowane, chociaż Ty nie możesz doprosić się pół dnia wolnego na załatwienie swoich spraw. Koleżanka zwykle dostaje najbardziej pożądane poranne zmiany w sekretariacie, bo szef wie, iż ona codziennie dojeżdża kilkadziesiąt kilometrów kolejką podmiejską i nie powinna wieczorami pałętać się sama po dworcach. Jeśli takie przywileje nie wynikają z nieuwagi ani kumoterstwa, trzeba się z nimi pogodzić – Ty też możesz na tym skorzystać, kiedy pojawi się prawdziwa potrzeba. Nierówno nie musi oznaczać niesprawiedliwie.
Wreszcie dochodzimy do tych paskudnych sytuacji, w których – ile by nie myśleć – trudno zaprzeczyć, że jesteś traktowana źle, niesprawiedliwie i nie fair. Bez dwóch zdań. Wbrew pozorom to jest sytuacja, która jest dla Ciebie najbardziej obiecująca, chociaż nie najłatwiejsza.
Nikt nie może Cię upokorzyć bez Twojej zgody – Eleanor Roosevelt
To krótkie zdanie żony jednego z najbardziej znanych amerykańskich prezydentów bardzo zapadło mi w pamięć, odkąd je usłyszałem. W pierwszej chwili uznałem je za bzdurę, bo przecież tyle razy usłyszałem w życiu coś, co mnie dotknęło. Ale im dłużej o tym myślałem, tym bardziej widziałem, że to my dajemy innym prawo do zranienia nas. Bez tego ich słowa i czyny są jak ćwierkanie wróbla – bez żadnego znaczenia.
Znany polski pisarz science-fiction Konrad Fijałkowski napisał w 1963 roku powieść „Wróble Galaktyki”. Na ziemi ląduje UFO, robi wielką dziurę w ziemi i całymi dniami, i nocami, wydobywa z ziemi głazy, które nikną we włazach ich pojazdu kosmicznego. Wokół zbierają się ludzie, telewizje, naukowcy, wojsko. Cały świat huczy, podejmowane są próby kontaktu – wszystko bez skutku. W końcu wojsko otwiera ogień. Obcy nadal kompletnie ignorują ludzkość – nie wyrządzają szkód, ale pole siłowe skutecznie ich odgradza od zamieszania, jakie wywołali. W końcu odlatują bez słowa. Na ziemi konsternacja, hipotezy, aż w końcu ktoś mówi – a może my dla nich jesteśmy jak wróble – nic specjalnego. Jak idziesz do parku i widzisz wróble, też nie będziesz z nimi próbował kontaktu. Ludzie nie byli w stanie wpłynąć na Obcych, bo Obcy na to zwyczajnie nie pozwalali.
Kilka lat temu ktoś bardzo nieżyczliwy powiedział mi coś, co w jego zamyśle miało mnie bardzo dotknąć. Pamiętam, że spojrzałem wtedy na niego i pomyślałem sobie zupełnie spokojnie ty nawet nie wiesz, że nie jesteś w stanie mnie obrazić. Mam w nosie, co o mnie myślisz, nieszczęśliwy, porąbany człowieku.
W pracy spędzasz 2/3 życia. To za dużo, aby przez cały tydzień zaciskać zęby i łykać łzy tylko po to, by żyć przez 2 dni weekendu. Życie jest na to za krótkie. Kiedy wokół Ciebie robi się nieznośnie, a Ty masz pewność, że to nie Twoja wina, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jest takie powiedzenie, że ludzie podejmują pracę w firmie, a odchodzą od szefa. Kiedy prowadziłem duże biurowce dla Amerykanów, pamiętam, że atmosfera w firmach, które miały tam biura, potrafiła z dnia na dzień radykalnie się zmienić po przyjściu nowego szefa, albo odejściu jakiegoś tyrana. Kto Ci dokucza i na czym to polega? Co dokładnie Ci przeszkadza? Co konkretnie musiałoby się pojawić albo zniknąć, abyś poczuł/poczuła się znowu dobrze?
Na pytanie jak żyć z czymś takim, odpowiadam: ja bym nie potrafił. Już nie. Musisz albo zmienić nastawienie albo otoczenie. To pierwsze możesz zmienić, przechodząc proces, opisany powyżej, albo nadając tej sytuacji nowe znaczenie. Austriacki lekarz Victor Frankl przeżył hitlerowski obóz koncentracyjny, bo przyjął za swoją misję przeżycie i opowiedzenie o tym kolejnym pokoleniom jako przestrogę. Nadał swojej sytuacji nowe znaczenie, bo nie był w stanie zmienić otoczenia. Ty możesz zobaczyć w swojej sytuacji plusy, które okażą się warte ceny, jaką jest przejściowy stres. Albo możesz wybrać zmianę otoczenia. Wymusić zmianę w swoim miejscu pracy, na przykład podejmując otwartą rozmowę na ten temat, albo odejść. Oczywiście to może być bardzo trudne, ale to Ty wybierasz, co jest dla Ciebie trudniejsze.
Pamiętaj, że takie sytuacje zwykle same nie mijają. Jeśli nic nowego nie zrobisz, nic nowego się nie wydarzy, a każdy dzień będzie powtórką poprzedniego. To tak, jakby ręka uwięzła Ci w jakiejś dziurze. Wyrwanie się z niej może zaboleć, ale zapytaj siebie, czy wyobrażasz sobie kolejne miesiące i lata w tej pułapce… Odpowiedz sobie, bardzo szczerze, gdzie jest Twoja nieprzekraczalna granica. Wtedy będziesz wiedzieć, czy, co i kiedy. A kiedy już to zrobisz, cokolwiek nie zdecydujesz, świat już nigdy więcej nie będzie taki sam. Bo odtąd wszyscy będą wyczuwać, na co można sobie z Tobą pozwolić, a na co nie. Nigdy więcej nie będziesz niczyją ofiarą. Powodzenia!
ZADANIA DO WYKONANIA
- Jeśli czujesz się niesprawiedliwie przez kogoś traktowany/a, w pracy czy w życiu prywatnym, odpowiedz sobie na pytania?
- Gdybym był/a konsultantem, powołanym do rozwiązania mojego problemu, jak zdefiniowałbym ten problem – w czym tkwi, co najbardziej mi w tej sytuacji mi doskwiera?
- Co jest w tym tak niesprawiedliwego? Co byłoby sprawiedliwe, czym konkretnie różniłaby się taka sytuacja od obecnej?
- W idealnym świecie, gdyby ktoś mógł czarować, co chciałbym/chciałabym, aby mi w tej sytuacji wyczarował? Jaki byłby tego efekt dla mnie?
- Jak mogę inaczej uzyskać ten sam efekt?
- Jakie moje granice są przekraczane w tej nieznośnej sytuacji?
- Co sprawia, że ciągle na to pozwalam, nawet jeśli się na to oburzam?
- Co – we mnie – powstrzymuje mnie od postawienia jasno moich granic i nie pozwolenia więcej na takie traktowanie? Co musi się stać, abym postawił/a te granice i więcej nie pozwalał nikomu na ich przekraczanie?