Lubię to!

Znasz to uczucie, kiedy nagle ukłuje Cię myśl, że właśnie zabrnąłeś w ślepy zaułek i każdy następny krok pogłębia katastrofę? Jak z tego wyjść i dlaczego często brniemy tak dłużej niż potrzeba

Streszczenie

  • Naucz się wykrywać własne błędy jak najwcześniej i nazywać je po imieniu. Do swoich błędów przywiązujemy się tak samo, jak do sukcesów. Przez to własne pomyłki często odkrywamy później, niż cudze.
  • Jeśli już wiesz, że popełniłeś błąd, od razu szukaj najlepszego sposobu jego naprawienia. Brnięcie głębiej w bagno tylko dlatego, że dużo poświęciłeś, aby tam zabrnąć, pogrąża Cię w nim tak samo, jak zabrnięcie tam przypadkiem.
  • Wyzeruj myślenie przy ocenie własnych błędów. Zawsze, kiedy zwątpisz, czy jesteś na właściwym kursie, popatrz na swoje działania oczami zewnętrznego eksperta, poproszonego o opinię.

Całość

Doświadczeniem nazywamy prostu swoje błędy – Oskar Wilde

Znasz to uczucie, kiedy coś wymyślisz i jako ojciec lub matka pomysłu przekonujesz do tego innych, a kiedy wszyscy już Ci uwierzą i sprawy nabiorą rozpędu, nagle odkrywasz, że to ślepa uliczka i najlepiej byłoby nigdy tego nie zaczynać?

Dajesz się skusić reklamie nowego filmu. Zaciągasz tam znajomych albo rodzinę, rozsiadacie się z popcornem i rozpoczyna się seans. Stopniowo narasta w Tobie niepokój, bo już od pierwszych minut wiesz, że to gniot i wszystko, co było ciekawego, pokazano w zwiastunie. Pół godziny później z rumieńcem na twarzy usiłujesz wmówić sobie i pozostałym: zaraz się rozkręci…

Albo idziesz do restauracji, zamawiasz swoje ulubione danie, po czym okazuje się, że dodano do niego jakiegoś paskudnego sosu, który popsuł cały smak. Większość ludzi w takiej sytuacji wpycha w siebie do końca niesmaczny posiłek, bo przecież już zapłaciłem. Ja robię odwrotnie: zostawiam, bo zapłaciłem za przyjemność, a nie za to, aby się męczyć.

Na szczęście życie chwilami obchodziło się ze mną dość brutalnie. Dzięki temu nauczyłem się doceniać wartość PRAWDY na temat każdej sytuacji, zamiast brnięcia w samooszukiwanie się. Tonący brzytwy się chwyta i nie ma dla niego znaczenia, że szamocząc się z kołem ratunkowym, wygląda nieelegancko. Tak samo Ty – jeśli popełnisz błąd, im szybciej sam się do tego sobie przyznasz, tym szybciej będziesz mógł go naprawić. Drobne błędy da się przełknąć, chociaż często nie warto. Poważne trzeba będzie jednak w końcu naprawić, a wcześniej się do nich przyznać – choćby przed samym sobą. Im później się za to weźmiesz, tym będzie to trudniejsze i boleśniejsze.

Jakiś czas temu pracowałem nad nową prezentacją sprzedażową dla mojej firmy. Poprzednia się zestarzała i trzeba było odświeżyć przekaz, tym bardziej, że w międzyczasie sporo się nauczyłem o skutecznej komunikacji w sprzedaży. Pracowałem nad tą prezentacją przez kilka miesięcy. Godzinami wyszukiwałem odpowiednie grafiki, wstawiałem je pomysłowo do różnych slajdów, bez końca przerabiałem teksty. Efekt końcowy ciągle jednak nie robił wrażenia, jakie chciałem wywołać.

Wtedy nagle wpadłem na zupełnie inny pomysł. W jednej chwili zrozumiałem, jak powinna być skonstruowana cała narracja, wpadłem na inną koncepcję grafiki – teraz wreszcie wszystko w mojej głowie zaczęło układać się w idealną całość. Na ekranie miałem jednak na razie przed sobą efekt kilku miesięcy dotychczasowej pracy, o którym już wiedziałem, że się do niczego nie nadaje. Chwila odruchowej pokusy, aby może jakoś to przerobić, poprawić, nie wyrzucać, przecież tyle pracy na marne… Jedna życie nauczyło mnie przyznawać się do błędów jak najszybciej i jak najszybciej je poprawiać. Nabrałem powietrza i powiedziałem do siebie głośno: nie ma rady, trzeba to zrobić zupełnie od nowa, po czym otworzyłem na ekranie nowy, czysty plik. Od razu poczułem ogromną ulgę, że już nie muszę się męczyć w ślepym zaułku, z którego i tak w końcu musiałbym się wycofać.

Jeśli już wiesz, że popełniłaś błąd, to największym błędem jest brnąć w niego dalej. W biznesie istnieje pojęcie sunk cost – utopionych kosztów. To koszty, które już poniesione nigdy nie wrócą, nawet jeżeli wycofamy się z przedsięwzięcia. Na przykład, jeśli trzeba ściąć las, aby wybudować biurowiec, wycofanie się z pomysłu budowy nie zmieni faktu, że drzew już nie ma i trzeba zapłacić za ich ścinkę. Takim kosztem dla mnie był czas i stres tworzenia prezentacji, która okazała się nieudana. Trzymanie się jej na siłę, bo przecież zapłaciłem (czasem mojej pracy), nie przywróciłoby mi poświęconego na nią czasu, tak jak wepchnięcie w siebie nietrafionego dania nie zwróci Ci zapłaconej za nie ceny.

Kiedy coś nie wychodzi i zaczynasz mieć uczucie, że może to ślepa uliczka, najlepiej zastosować radę Briana Tracy, który w takich wypadkach zaleca zerowanie myślenia. Jest to spojrzenie na sytuację niejako oczami osoby trzeciej. Wyobraź sobie, że jesteś super specjalistą, którego ktoś (Ty) poprosił, aby przyjrzał się tej sytuacji i ocenił, co trzeba teraz zrobić, aby wyjść z kłopotu. Takie wyzerowane myślenie uwalnia Cię od przywiązania do własnych pomysłów i pracy, które w naturalny sposób utrudnia nam trudne decyzje. Tyle się narobiłam i teraz to wszystko wyrzucić. A może da się jakoś inaczej myślisz sobie i brniesz dalej albo stoisz w miejscu. Spojrzenie oczami „zewnętrznego” eksperta łatwiej pozwoli Ci – wtedy, gdy trzeba – uznać fakty.

To błędy otwierają Ci drogę do postępów. Największym błędem jest przekonanie, że popełnianie błędów jest błędem – Daniel Dipiazza

Kiedy odkryjesz błąd, ciesz się. Nie traktuj go, jak porażki. Nikt nie nauczyłby się jazdy na rowerze, gdyby błędy nie były wpisane w proces uczenia się. Ileś razy trzeba było się przewrócić, aby w końcu poczuć, o co chodzi. Niestety szkoła wytresowała nas tak, aby błędy traktować właśnie jak klęskę, zamiast widzieć w nich etapy postępów. Cały system szkolnych i pracowniczych ocen nastawiony jest na wykrywanie i piętnowanie błędów. Tymczasem piętnować należy brak prób, a nie fakt, że nie każda prowadzi do sukcesu.

Ponad 100 lat temu dziennikarz zapytał wynalazcę żarówki, Thomasa Edisona, ile nieudanych prób dobrania odpowiedniego materiału wykonano w ramach projektu. Ponad 10000, odpowiedział Edison. Aż tyle? – zdumiał się dziennikarz – jakim cudem nie zniechęciliście się po aż tylu porażkach? – dopytywał dalej. Na to Edison: to nie były porażki. Po prostu poznaliśmy 10000 sposobów na to, jak zrobić żarówkę, która nie działa. Dzięki temu w końcu udało się zrobić taką, która działała. Pamiętaj o tym, kiedy następnym razem pomyślisz, że trzeba wycofać się ze ślepego zaułka, ale będzie Ci żal, bo przecież tyle zapłaciłem. Nie błądzisz, tylko eksperymentujesz.

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Przypomnij sobie ostatnią sytuację, kiedy zabrnąłeś/zabrnęłaś w ślepy zaułek, ale brakowało Ci woli i zdecydowania, aby to zakończyć. Być może nadal tkwisz w takiej pułapce? W obu wypadkach, należy zadać sobie pytanie: czy gdybym mógł cofnąć czas, to wiedząc to, co wiem teraz, wszedłbym w tę sytuację jeszcze raz? A potem wyciągnij wnioski z odpowiedzi. Powodzenia!

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!