Lubię to!
batman

Kiedyś oburzałem się, że „nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania”. Tymczasem niestety dotyczy to wszelkich praw, nie tylko wymyślonych przez ludzi. Dlatego warto znać prawa, rządzące Twoją wiarą w siebie – wtedy będziesz wiedzieć, czy i kiedy możesz na siebie liczyć.

Streszczenie

  • Nie oceniaj swoich możliwości po dotychczasowych wynikach. To oczywiste, że nie wszystko Ci wychodzi. Jednak gdybyśmy na podstawie nieudanych podejść mieli się poddawać, nigdy nie nauczylibyśmy się chodzić ani mówić.
  • Nawet wątłe mięśnie da się rozwinąć. Siła woli, odwaga i determinacja większości z nas nie przyszły same. Ci, którym ich zazdrościmy, nie urodzili się z nimi, tylko ćwiczyli je – za każdym razem, kiedy mieli ochotę się cofnąć. Nie zawsze zresztą na własne życzenie 🙂
  • „Nie mogę” to rzecz względna, o czym wiedzą, na przykład, ludzie, którzy rzucili się do płonącego domu ratować swoje dziecko. Często wcześniej nie posądzaliby siebie o taką odwagę.

 Całość

Nie osądzaj mojej historii po rozdziale, który akurat otworzyłeś – (Autor nieznany)

Bardzo długo zazdrościłem ludziom, którzy w trudnych sytuacjach umieli wykazać się odwagą,  siłą albo zdecydowaniem – z bajki, z której pochodzę, wyszedłem z przekonaniem, że ja takich cech nie posiadam. Myślałem, że takim trzeba się urodzić.

Pierwszy raz przyszło mi do głowy, że tak nie jest, kiedy – chcąc uchronić się od przymusowego poboru do wojska dzięki olimpiadzie przedmiotowej, dającej indeks na uczelnię – przez cały rok w pocie czoła uczyłem się do tej olimpiady. Nie chciało mi się często, traciłem wiarę w sens tego wysiłku, myślałem, że i tak nic z tego nie będzie – ale jakoś nie poddałem się.

Wreszcie przyszedł ten dzień. Nie było jeszcze internetu, więc trzeba było pojechać na uczelnię i sprawdzić wyniki, wywieszone w szklanej w gablotce. W olimpiadzie startowało kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi. Kiedy znalazłem na liście swoje nazwisko, serce na chwilę mi stanęło. Na te tysiące uczestników, byłem dwudziesty drugi. Indeksów było równo 20…

Pamiętam swoje pierwsze dwie myśli. Jednej nie wypada mi tutaj przytaczać – było to słowo, powszechnie używane w języku polskim zamiast przecinka. Druga to, że jednak nie myślałem, iż zajdę aż tak daleko. Wprawdzie na studia się nie dostałem, ale wyprzedziłem tysiące ludzi i wiedziałem, że to efekt pracy, a nie trafu. Kiedy tę pracę zaczynałem kilka miesięcy wcześniej, tak naprawdę nie bardzo wierzyłem, że dam radę. Teraz jednak od razu przyszła mi do głowy trzecia myśl: jeżeli doszedłem tak daleko, następnym razem trzeba po prostu postarać się bardziej. Jednak to się da zrobić i nie jest to kwestia urodzenia ani szczęścia. Zacząłem wierzyć, że ja też mogę dokonać czegoś, co wydawało mi się wcześniej niemożliwe. Nawet nie rozumiałem, że właśnie w mojej głowie dokonał się jeden z największych życiowych przełomów – uwierzyłem, że mogę więcej, niż mi się w tej chwili wydaje.

Od tego czasu dokonałem rzeczy niemożliwych tyle razy, że przestałem używać tego słowa. Brian Tracy używa bardzo trafnego porównania: kiedy Twoje dziecko uczy się chodzić, ale ciągle się przewraca, po której wywrotce poddasz się i machniesz ręką – e tam, dajmy sobie spokój, nic z tego nie będzie…?

Dlatego nie oceniaj swoich możliwości, swojego potencjału, po tym, czego dotąd nie udało Ci się osiągnąć. Zawsze da się przesunąć granicę. Co ciekawe, łatwiej jest nam to zrobić, kiedy inni już tego dokonali, chociaż na logikę to, że ktoś inny coś zrobił, bezpośrednio nam nie pomaga. Zmienia tylko trochę moje NASTAWIENIE.

Przez dziesięciolecia wierzono, że człowiek nie jest w stanie przebiec jednej mili (1.6km) w czasie poniżej 4 minut. Dopiero w 1954 roku Roger Bannister złamał tę granicę, przebiegając jedną milę w czasie 3:59 min. W ciągu następnego roku zrobiło to kolejnych 20 biegaczy! Tylko dlatego, że już wiedzieli, że się da. Do dzisiaj tę magiczną granicę przekroczyło aż 20 000 ludzi, w tym nawet licealiści. JEDYNA różnica między Tobą, a Rogerem Bannisterem polega na tym, że on swoich możliwości nie ograniczał do tego, co uważał, że się da. Daj sobie i światu szansę – jeśli nie wierzysz w siebie, to spróbuj podać jeden powód, konkretny i najlepiej spisany, dla którego w danej sprawie w siebie nie wierzysz. Na pewno nie będzie to powód, związany z samą sprawą, a będzie – z Twoim wewnętrznym nastawieniem, czyli Twoimi emocjami.

Emocje można i trzeba ćwiczyć jak mięśnie – Tony Robbins

W fenomenalnej książce Willpower: Rediscovering the Greatest Human Strength, Roy Baumeister i John Tierney przytaczają szereg poważnych badań, z których wynika, że siła woli to konkretny, mierzalny i dający się zlokalizować w mózgu wydatek energii. Innymi słowy – siła woli, to konkretny wysiłek mózgu. Spala energię i jak każdy wysiłek – im częściej się go wykonuje, tym jest łatwiej. Trening.

Siła woli to decyzja, że zrobię coś wbrew swoim chęciom. Z badań prowadzonych m.in. na 1000 dzieci w Nowej Zelandii, obserwowanych przez 32 lata, wynika dalej, że siła woli, czyli samokontrola, to czynnik najbardziej ze wszystkich determinujący życiowy sukces. Niezależnie od tego, czego ten sukces dotyczy. Bardziej, niż warunki zewnętrzne, inteligencja, zdrowie itd.

Siłę woli da się ćwiczyć i każdy, kto ma ją dobrze rozwiniętą, musiał ją w jakimś stopniu wyćwiczyć. Kiedy w 2008 roku straciłem pracę i przez kilka lat musiałem walczyć o przetrwanie każdego dnia, codziennie czułem, że dłużej nie dam rady, ale codziennie szedłem dalej, pomimo tego uczucia. Po pewnym czasie przywykłem do niego trochę jak do irytującego krewniaka, który przyjechał do Ciebie w odwiedziny, a teraz nie za bardzo zbiera się wynieść. Zacząłem ignorować to odczucie i z każdym dniem widziałem coraz bardziej, że to tylko PRZEKONANIE. Nawyk myślenia o sobie i swoich (nie)możliwościach, który słabnie, jeśli przekornie po prostu go zignorujesz. Właśnie tak zrobił Roger Bannister.

Czyli: robisz swoje – to co potrzeba, a Twój brak wiary w siebie w pewnym sensie nie ma tu nic do rzeczy – chyba, że go posłuchasz.

Kiedy przyjdzie Ci do głowy nie mogę, po prostu dodaj na końcu znak zapytania

To prosty, ale skuteczny sposób podstawienia nogi Twojemu bezczelnemu, nieproszonemu „krewniakowi”. Jaki by nie był pewny siebie, przynajmniej na chwilę się zachwieje – akurat taką, jaka Ci jest potrzebna, aby zrobić krok naprzód. Tony Robbins zapytał kiedyś na jednym ze swoich szkoleń – kto zdecydowałby się rzucić wpław do jeziora pełnego krokodyli, aby uratować milion dolarów z domu, płonącego na wyspie po środku. W życiu, pomyślałem sobie wtedy. A gdyby nie chodziło o milion dolarów, tylko o Twoje dziecko, które tam zostało…?, zapytał wtedy Tony.

A gdyby chodziło o Twoje…? Czy na pewno, na sto procent, wiesz, czego nie możesz?

 

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Przypomnij sobie jakąś sytuację, kiedy cofnąłeś/ęłaś się w ostatniej chwili, bo uznałaś, że nie dasz rady.
  • Spróbuj napisać na kartce, krótko, z czego wynikało przekonanie, że nie dasz rady. Jeśli próbujesz coś zapisać, dużo łatwiej zauważysz luki w logice albo niespójności swojego myślenia, bo nie liter nie dopowiadasz emocjami.
  • Na skali od 0- 10, gdzie „0” oznacza „wcale”, a „10” oznacza „na pewno”, na ile to przekonanie było uzasadnione? Co by się stało, gdybyś jednak się wtedy nie cofnął/ęła?
  • Kiedy taka sytuacja pojawi się następnym razem i przyjdzie Ci znowu do głowy nie mogę, dodaj w myśli po tych słowach znak zapytania i zobacz, co się stanie. Powodzenia!

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!