Jak pokonać niezdecydowanie i przestać się wahać

Lubię to!
skuter wodny

Bywa, że stoisz przed ważnym wyborem i bez końca wahasz się pomiędzy jednym, a drugim, co chwilę popadając z jednej skrajności w drugą. Oto jak pokonać ten dylemat, zanim on pokona Ciebie.

Streszczenie

  • Pogódź się z tym, że niepewność to cena postępu. Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że wszystko pójdzie dobrze. Stosuj zasadę generała Powella: 40/70 – działaj, kiedy masz już 40%-70% koniecznych informacji. Nie mniej i nie więcej.
  • Poznaj sposoby na racjonalne porównanie różnych opcji. Kluczem jest właściwe zestawienie kryteriów porównania. Wtedy decyzja staje się zwykle prostsza.
  • Twój mózg emocjonalny – układ limbiczny – wie swoje i to często lepiej, niż ten świadomy, racjonalny. Odbywa się to jednak na innym poziomie niż słowa. Dlatego czasem nie umiesz powiedzieć, dlaczego „czujesz”, że trzeba postąpić inaczej, niż rozum nakazuje. Nie ignoruj pochopnie tych sygnałów.
  • Decyzja kończy rozważania. Musisz dokładnie wiedzieć, kiedy już zdecydowałeś i przyjąć, że odtąd czas na rozważanie się skończył. Nie ma co więcej do tego wracać, tylko zająć się innymi sprawami.

Całość 

Jeśli chcesz całkowitej pewności i bezpieczeństwa, zamknij się w więzieniu. Tam jest najbezpieczniej –Tony Robbins.

Kiedy w następstwie kryzysu światowego w 2008 roku z dnia na dzień straciłem pracę, los pomógł mi tym samym podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji mojego życia – porzuciłem nielubianą, ale doskonale płatną pracę w korporacji – chociaż prawdę powiedziawszy, to raczej to ona porzuciła mnie. Przez całe lata tęskniłem do adrenaliny i ekscytacji pracy, która by mnie pasjonowała – a tak było wcześniej, kiedy byłem zawodowym tłumaczem. Ale jako menadżer w korporacji zarabiałem o niebo lepiej, więc jak tu zdecydować… I tak rok po roku myślałem sobie, że trzeba „w końcu” coś postanowić, jednak nie umiałem tego zrobić. Ciągle nie umiałem nabrać pewności, że dobrze wybiorę i z dnia na dzień zmieniałem zdanie o 180 stopni.

Nie znałem wtedy jeszcze zasady 40-70, sformułowanej przez generała Colina Powella, architekta zwycięstwa USA w jedynej wygranej przez ten kraj od 100 lat wojnie– wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Jako doświadczony taktyk, Colin Powell wiedział, że nie tylko nigdy nie ma się stuprocentowej pewności, ale wręcz nie powinno się do niej dążyć. Okazuje się, że 40-70% niezbędnych danych zupełnie wystarczy do podjęcia właściwej decyzji. Mniej niż 40% informacji to ruletka, zaś gromadzenie ich powyżej 70% oznacza, że problem analizuje się zbyt długo. Wtedy zaś okoliczności ulegną już zmianie i wcześniej zgromadzone informacje staną się nieaktualne. To zaś recepta na porażkę.

No dobrze, powie ktoś, ale jak mam zdecydować, skoro mając, powiedzmy, „tylko” 70% koniecznych informacji, nie czuję się wystarczająco pewnie? Odpowiedź jest prosta, chociaż pewnie nie to chcesz usłyszeć: NIGDY nie będziesz się czuć „wystarczająco” pewnie. Niepewność jest ceną osiągania postępu. Jeśli chcesz coś zmienić na lepsze, musisz zaakceptować pewien stopień niepewności. Zrób wszystko, by szanse powodzenia były jak największe, a potem działaj, licząc się z tym, że mimo wszystko sprawy mogą pójść nie tak.

Jak porównać sprawy nieporównywalne?

Okazje są nieporównywalne tylko, jeśli badamy je w najbardziej dosłownym wymiarze. Kiedy jednak życie stawia przed Tobą jakąś szansę, zawsze oznacza to konieczność rezygnacji z czegoś innego, albo zaakceptowania możliwości porażki. Jeśli zestawisz obok siebie kluczowe konsekwencje obu możliwości, wybór stanie się znacznie łatwiejszy. Brendon Burchard doradza porównywać pojawiające się szanse i okazje z punktu widzenia pięciu aspektów:

  • Zwrot z inwestycji (ROI): ile muszę włożyć i co z tego będę miał
  • Przyszła wartość: co dany wybór oznacza dla mojej przyszłości i jak ustawi mnie to na przyszłość z punktu widzenia moich najważniejszych życiowych celów
  • Rozwój osobisty: na ile dany wybór będzie dla mnie wyzwaniem, które przesuwa granice moich możliwości i mnie rozwija
  • Styl życia: jak wpłynie to na poziom i styl życia, na jakim mi zależy – np. być może zarobię więcej pieniędzy, ale będę ciągle w podróży i z dala od rodziny
  • Dobre samopoczucie – na ile dany wybór sprawi, że będzie mi po prostu dobrze i przyniesie mi to pozytywne emocje na co dzień.

Kiedy każdy z tych aspektów ocenisz na skali od 0 do 10, wybór stanie się nieporównanie łatwiejszy. Proste? No to skomplikujmy to sobie:

Wierzę w intuicję i inspirację. Czasami czuję, że mam rację. Nie to, że wiem, że mam – Albert Einstein.

Myślenie racjonalne, uzasadnienia, wyliczenia itp. to domena tzw. nowej kory mózgowej – stosunkowo najnowszej ewolucyjnie warstwy mózgu. Nie ma ona bezpośredniego połączenia z układem limbicznym mózgu, który steruje emocjami. Przez to nierzadko tego, co czujesz, nie umiesz nazwać. Tymczasem nie musisz w ogóle się wysilać, aby odczuwać emocje. Są poza i przed słowami.

Czy zdarzyło Ci się kiedyś zobaczyć kogoś na ulicy, albo usłyszeć jakąś propozycję i od razu uczuć ukłucie niepokoju? Zupełnie nie wiesz dlaczego, ale nie ufasz tej osobie, albo tej sytuacji. To Twój układ limbiczny, niezwykle czuły instrument, przekazuje Ci swoje odczyty subtelnych, trudno uchwytnych sygnałów. U kobiet przykładem tego typu wrażliwości jest dostrzeganie subtelnych różnic emocjonalnych w pozornie obojętnej twarzy rozmówcy. Wynika to z ewolucyjnie wykształconej zdolności odczytywania samopoczucia dziecka, zanim nauczy się ono samo je komunikować.

U każdego te subtelne podprogowe sygnały wyglądają i objawiają się trochę inaczej. Warto zapamiętać, albo przypomnieć sobie sytuacje, kiedy miałaś jakieś przeczucia o czymś, co potem nastąpiło. Jakie to było uczucie, czym dokładnie się to objawiło? Odkąd nauczyłem się ufać takim sygnałom u siebie, chyba nigdy się na nich nie zawiodłem. Kilka lat temu znajomy zaproponował mojej firmie bardzo korzystną transakcję. Pod każdym względem wydawało się to świetnym pomysłem – zero ryzyka, możliwość dużych zysków, jeśli projekt się powiedzie. Od początku jednak aż mnie od tego pomysłu i tych ludzi odrzucało… Na logikę, wszystko tak dobrze wyglądało, że aż nie wypadało się przyznać, że coś mi się nie podoba. Więc się nie przyznałem. Chociaż za każdym razem, kiedy o tym myślałem albo się z tymi ludźmi spotykałem, skręcało mnie, aby uciekać.

Po kilku miesiącach okazało się, że poprzez manipulację w ostatniej chwili przy podpisywaniu umowy, nasz kontrahent ukradkiem wprowadził do umowy niezwykle niekorzystną, chociaż mało widoczną zmianę – ta jedna zmiana całkowicie odwracała sens transakcji. Sprawa skończyła się wielomiesięczną batalią prawną, uwieńczoną sukcesem tylko dzięki pracy całego naszego zespołu i naszej rzetelności na co dzień. Ja jednak zapamiętałem to dziwne uczucie niepokoju, jakie od początku w tej sprawie mi towarzyszyło. Kiedy teraz poczuję je znowu, od razu się wycofuję, choćby nie wiem, jakie miały z danej sprawy być profity. Lubię jasną komunikację, więc zwykle wtedy mówię wprost: nie wiem, co, ale coś mi się w tym nie podoba. Nie wchodzę w to. Jeszcze nigdy się na tym nie zawiodłem.

Dlatego kiedy już przeprowadzisz wszystkie swoje „rozumowe” analizy, zajrzyj do środka i zapytaj sam siebie: Czy to jest dla mnie dobre? Czy to mi się podoba? Czy to mi pasuje? Dla mnie to mój ostateczny i rozstrzygający filtr, i nie silę się na tym etapie na to, aby sobie to racjonalnie uzasadniać. Jak mówił Einstein: czuję, kiedy mam rację.

Ciach i do widzenia

Pisałem już kiedyś na tym blogu o istocie decyzji – słowo decyzja pochodzi z łacińskiego de cisio – odcinam. Kiedy postanowisz już dokonać wyboru, przestań o nim dalej myśleć i umów się sam ze sobą, że tego tematu już odtąd nie ma. Inaczej będziesz bez końca wracać do niego i cofać się w pół kroku, kiedy znowu pomyślisz o jakimś pojednyczym aspekcie sprawy, zamiast ogarniać jej całość. Nic bardziej nie zatrzymuje nas w miejscu, niż właśnie niezdecydowanie. Dlatego zrób wszystko, aby rozważyć racjonalnie za i przeciw, zadaj sobie pytanie, czy dany wybór Ci się „podoba”, a potem odpalaj i zapomnij. Powodzenia!

 

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Przypomnij sobie niedawny dylemat wyboru między różnymi możliwościami, kiedy nie umiałeś/umiałaś podjąć decyzji? Co ostatecznie zadecydowało? Racjonalne porównanie, intuicja czy zdanie się na „niech się dzieje, co chce”?
  • Czy pamiętasz jakąś sytuację, kiedy racjonalnie coś wyglądało bardzo dobrze, mimo to emocjonalnie wywoływało to w Tobie ogromną niechęć, a potem ostatecznie okazało się, że te obawy jednak były uzasadnione? Jakie to było uczucie? Kiedy jeszcze to Ci się zdarzyło? Na ile Twoim zdaniem możesz ufać takim odczuciom u siebie?
  • Kiedy przy najbliższej okazji staniesz przed jakimś trudnym wyborem, przeprowadź porównanie, korzystając z matrycy 5 aspektów, a potem zapytaj swojej intuicji, co zrobić. Masz teraz dużo większe szanse dokonać właściwego wyboru.

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!