4 kroki, aby znowu było dobrze, kiedy się z kimś pokłócisz

Lubię to!

Każdy chce dla siebie i bliskich jak najlepiej. Jednak nawet w najlepszych rodzinach dochodzi do kłótni i wybuchów emocji, mimo że tak naprawdę nikt ich nie chce. Jest kilka zasad, które pozwolą Ci przywrócić sprawy do normalnego stanu – bez rezygnowania z własnego zdania.

Streszczenie

  • Upewnij się, co faktycznie zostało, a co nie zostało powiedziane. Kłótnia ma zawsze dwa wymiary: dosłowny i emocjonalny. Dosłowny to słowa, które padły, albo nie padły, a powinny. Albo druga strona inaczej coś zrozumiała, albo zabrakło ważnej informacji we właściwym momencie i lawina ruszyła.
  • Sprawdź, jakie emocjonalne „guziki atomowe” poruszyła Wasza kłótnia. To wymiar emocjonalny kłótni jest decydujący, bo to emocje decydują o naszych reakcjach i życiowych wyborach. Nawet w warstwie czysto słownej, w kłótni często nie dobieramy właściwych słów i pada o jedno za dużo. Tym bardziej nie dobieramy emocji – kiedy zerwą się z uwięzi, zaczyna się w nas gra niewidocznych sił: strachów, uraz, rozczarowań i zadawnionych kompleksów. Konflikt niepostrzeżenie przenosi się do sfery nieświadomej, bardzo silnej. Teraz kontrolę przejmuje Twój emocjonalny autopilot – układ limbiczny mózgu, czyli sterownia emocji. Niestety to ona steruje, a nie Ty. Chyba, że zdecydujesz inaczej.
  • Włącz „racjomierz”. Na skali od 0 do 10 oceń, na ile w tej sprawie faktycznie to Ty masz rację i jesteś w porządku. Żeby sobie to ułatwić i uzyskać miarodajny wynik, wyobraź sobie, że jesteś zewnętrznym konsultantem – popatrz na siebie i tę sytuację z góry – jakby z kamery pod sufitem. Wymaga to pewnej wewnętrznej umowy ze sobą samym. Umowa z sobą polega na tym, że postanawiasz zaakceptować każdy wynik, byle był prawdziwy – nawet, jeżeli to właśnie Ty kompletnie nie masz racji. Spokojnie: jeszcze się nie poddajesz! Na razie tylko odkrywasz, kto miał rację, a kto nie.
  • Jeśli na serio podszedłeś do sprawdzenia „racjomierza”, nie powinieneś mieć problemu z decyzją, co dalej. Już wiesz, jak sprawy by się potoczyły, gdyby nie wybuch emocji. Wiesz, jak powinny były się potoczyć. Czas wziąć odpowiedzialność za zakończenie konfliktu. Teraz to będzie łatwiejsze, bo wyraźnie widzisz granicę pomiędzy samym przedmiotem konfliktu, a emocjami, które wywołał.

Całość

Anatomia kłótni

Kiedyś jechałem z żoną samochodem, gdy niewinna rozmowa, w ciągu kilku minut, bez żadnego ostrzeżenia, zamieniła się w potworną kłótnię. Emocje wybuchły tak nagle, że aż zaniemówiłem. Od razu też ochłonąłem, bo od lat natychmiast wracam do równowagi, gdy tylko zbyt nagle ją utracę. Niestety chyba tylko ja :). Z doświadczenia wiedziałem jednak od razu, że przynajmniej jedno z nas, a być może oboje, w coś emocjonalnie „wdepnęliśmy”. Jak na polu minowym – robisz jeden krok, drugi, trzeci, aż nagle nadeptujesz na minę i wszystko wylatuje w powietrze!

Oczywiście padło parę zdań za wiele z obu stron i kilka przykrych słów, które potem trudno wyrzucić z pamięci. Nastały „ciche chwile”. Kompletnie nie rozumiałem, co się takiego stało. Próbowałem odtworzyć w pamięci rozmowę, która do tego doprowadziła, ale tylko nakręcały mi się na nowo emocje. I wtedy przyszła mi do głowy szatańska myśl… W samochodzie mamy kamerkę, która nagrywa obraz przed samochodem na wypadek kolizji. Nagrywa też dźwięk… Tam musi być cała nasza rozmowa! Pamiętam moment zawahania, kiedy zdałem sobie z tego sprawę. Chyba trochę nie miałem ochoty odkryć, że może też nie byłem do końca w porządku… Ale nie byłbym sobą, gdybym nie chciał się tego dowiedzieć. W życiu każda prawda jest lepsza od oszukiwania samego siebie.

Założyłem słuchawki i odsłuchałem. Emocje powróciły. Trudno mi było tak od razu spojrzeć na tę rozmowę inaczej. Jednak za drugim razem były już słabsze i mogłem skupić się na przebiegu zwykłej rozmowy, która tak nagle zakończyła się eksplozją. Szukałem zapalnika. Momentu, gdy któreś z nas poruszyło coś, co od razu wyrwało się spod kontroli i dalej poleciało samo.

Odsłuchałem tę rozmowę jeszcze kilka razy, za każdym razem coraz bardziej chłodno i rzeczowo. Teraz już byłem ekspertem, który bada konstrukcję zdetonowanej bomby. I wtedy dokonałem pierwszego odkrycia. W słowach mojej żony czegoś brakowało. Tak jakby informacja miała lukę w środku. Żona tej luki nie widziała, bo oczywiście sama miała tę informację w myślach kompletną. Ale zakładała, że coś, co dla niej jest oczywiste, będzie oczywiste też dla mnie, więc nie potrzeba tego „dodatkowo” mówić. Tu więc krył się pierwszy zapalnik: w warstwie dosłowności.

Nie mając pełnej informacji i nie wiedząc o tym, że jej nie mam, ja z kolei reagowałem stosownie tylko do tego fragmentu, który odebrałem. Od tej chwili zaczynamy rozmawiać ze sobą na różnych wysokościach, jak dwa samoloty, które coraz bardziej się od siebie oddalają. Więc krzyczymy coraz głośniej, bo może wreszcie do cholery usłyszy!

Teraz już dochodzą coraz gwałtowniejsze emocje, a zakres inteligentnego myślenia raptownie się zawęża. Mózg gadzi, czyli najbardziej pierwotna część mózgu, odpowiedzialna za podstawowe impulsy ucieczki i walki, przejmuje kontrolę. Jeszcze chwilę walczymy, a potem uciekamy: w samochodzie robi się cicho…

W głowie dudnią mi słowa, które szczególnie mnie dotknęły. Kiedy potem odsłuchiwałem nagranie, ze zdziwieniem odkryłem, że w ogóle nie padły! Padły inne, ale w emocjach trafiły w czułe miejsce i niejako dopowiedziałem sobie inne znaczenie niż to, które padło w rozmowie. To był drugi zapalnik – w warstwie emocjonalnej. U mojej żony pewnie też zadziałał jakiś inny. Tak właśnie bliscy sobie ludzie potrafią nagle wznieść między sobą mur, do tego zupełnie bezwiednie i niechcący.

Włącz „racjomierz”

Chłodna analiza rozmowy była bezlitosna: ani przez moment w ogóle nie istniał żaden problem! Gdybyśmy od początku komunikowali się skutecznie, do całego wybuchu w ogóle by nie doszło, bo w całej sprawie nie było między nami różnicy zdań tylko komunikatów. Teraz przyszedł czas, aby to naprawić.

Ja zaczynam od „włączenia racjomierza”. Możesz to zrobić na każdym etapie kłótni, nawet kiedy jeszcze trwa. Na moment skupiam się, jak badacz w laboratorium, i zadaję sobie jedno pytanie: „na ile, tak szczerze, jesteś tutaj sam nie w porządku?” Jeśli potrafisz zdobyć się na uczciwość wobec siebie, wiesz to od razu. Ja używam skali 0-10, gdzie „0” – „nie mam sobie kompletnie nic do zarzucenia”, a „10”: „to wyłącznie moja wina”. W tym wypadku było dla mnie jasne, że mimo, iż nie było w tej sytuacji po mojej stronie złej woli, to jednak: a) niepotrzebnie podniosłem głos i to chyba za wcześnie oraz b) nie słuchałem wystarczająco uważnie i przez to umknęło mi, że w jej informacji była luka. Gdybym uważniej słuchał, wtedy mógłbym dopytać o tę lukę albo się jej domyśleć. Czyli – wniosłem spory wkład do całego nieporozumienia.

Teraz już z emocji tej kłótni nie pozostało zupełnie nic i można było zawierać pokój. Oczywiście sposób, w jaki to robimy zależy od wielu rzeczy, ale jesteś w stanie zrobić to, co jest właściwe, bo już nie ograniczają Cię nieumyślnie poruszone urazy, niewypowiedziane, a mimo to „usłyszane” przez Ciebie słowa itd.

Jeśli będziesz tego „racjomierza” używać częściej, z czasem wykształcisz w sobie nawyk włączania go w trakcie zwykłych dyskusji, ale i sporów, a nawet kłótni. Nauczysz się włączać go wcześniej i przyzwyczaisz się go słyszeć bez uprzedzeń. To nie usunie kłótni z Twojego życia, ale je ograniczy i bardzo skróci wydatek czasu i energii na naprawianie tego, co się niechcący popsuło.

 

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Przypomnij sobie jakąś niedawną sytuację, kiedy ktoś Ci coś zarzucił (albo Ty jemu). Uruchom swój wewnętrzny „racjomierz” i zbadaj, na ile racja była po Twojej stronie. Wczuj się w sytuację swojego rozmówcy – a na ile racja była po jego stronie? Jak ta sytuacja ostatecznie się zakończyła? Jakie w tej sytuacji wystąpiły „zapalniki” słowne i emocjonalne? W którym momencie?
  • Ćwicz swój racjomierz przez następne 7 dni w każdej sytuacji, kiedy między Tobą, a innymi pojawi się różnica zdań. Im bardziej emocjonalna, tym bardziej racjomierz się przyda.
  • Motywacja wystarczy na chwilę – dalej poprowadzi Cię nawyk, powiedział Jim Rohn. Postanów sobie używać odtąd racjomierza ZA KAŻDYM RAZEM, kiedy temperatura rozmowy/relacji nagle się podniesie. Powodzenia!

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!