Kiedy myślisz: “dłużej nie dam rady…” – oto, dlaczego się mylisz

Lubię to!
kobieta

W sporcie, pracy i miłości zdarza się, że dochodzisz do granicy wytrzymałości i w końcu słyszysz ze swojego wnętrza: dłużej nie dam rady. Kiedy NAPRAWDĘ nie dajesz rady i czy to już – oto, co mówią o tym poważne, naukowe badania.

Streszczenie

  • Komandosi Navy Seals twierdzą, że człowiek, który zupełnie opadł z sił po ciężkim wysiłku, wykorzystuje dopiero 70% swoich możliwości. Dlatego w ekstremalnych sytuacjach ludzie potrafią zdobywać się na nadludzki wysiłek
  • Badania sportowców wskazują, że mózg z wyprzedzeniem wysyła nam fałszywe ostrzeżenie o dotarciu do granicy naszych możliwości na długo zanim faktycznie do niej dotrzemy. Dotyczy to w równym stopniu wytrzymałości fizycznej, co psychicznej.
  • Dlatego jeśli pamiętasz ze swojego życia jakąś kryzysową sytuację, która wydawała się początkowo nie do uniesienia, a jednak potem dałeś/aś sobie z nią radę, oznacza to tylko, że nie uwierzyłeś w te fałszywe sygnały. Prawie zawsze, kiedy docierasz do granicy swoich możliwości, jeśli zrobisz krok dalej, okaże się, że to jeszcze nie tu…

Całość

Kiedy patrzę wstecz na moje życie, czasem sam jestem pod wrażeniem tego, ile i jak długo potrafiłem unieść długo po tym, jak już powiedziałem sobie dłużej nie dam rady. Bywało, że dawałem tak radę – nawet kilka lat…

Pierwszy raz zastanowiło mnie, co to znaczy, kiedy chodziłem na siłownię. Nigdy nie lubiłem się wysilać fizycznie. Na siłownię chodziłem, żeby poprawić sylwetkę, a nie dla przyjemności wdychania oparów męskiej szatni.

Potrafiłem na tej siłowni np. jakiś określony ciężar wycisnąć rękami na ławce ze 13-14 razy. Kiedy dochodziłem do 11-12 razu, z trudem kończyłem ćwiczenie i ostatnie ruchy były już prawdziwą walką z mdlejącymi rękami. Już wiedziałem, że więcej nie dam rady. Jeszcze tylko raz… i wtedy któregoś dnia nagle zobaczyłem nad sobą mojego trenera – fajny, sympatyczny człowiek – i ten trener mówi dawaj, dawaj, dawaj, jeszcze raz, jeszcze raz. No to… dałem jeszcze radę jeszcze raz, tak jak powiedział, potem jeszcze jeden raz i jeszcze… Wycisnąłem wtedy obok niego, jak mnie pamięć nie zawodzi, chyba ze 24 czy 25 razy. Daleko, bardzo daleko poza to, co uważałem dla siebie za fizycznie możliwe.

Od tego czasu nie dawało mi to spokoju. Ja naprawdę wtedy nie dawałem już rady. Byłem tego pewien. A jednak ostatecznie wykonałem wysiłek wielokrotnie większy. Komandosi amerykańskich Navy Seals, jednej z najlepszych formacji sił specjalnych na świecie, powiadają:  kiedy już zupełnie opadniesz z sił i już wiesz że dalej nie dasz rady, to jest dopiero 70% Twoich możliwości. Cały ich trening polega na uczeniu się przekraczania tej bariery, kiedy już wydaje się, że człowiek dalej iść nie może. Kiedy ciało zwyczajnie odmawia posłuszeństwa i to jednak nie jest kwestia słabego charakteru.

Profesor Wychowania Fizycznego z RPA, Tim Noakes, sam sportowiec i maratończyk, zbadał zjawisko nie dawania rady i opisał je w książce „Lore of Running”. Jako człowiek, który przebiegł 70 maratonów i ultramaratonów, wiedział, co znaczy nie dam rady z własnego doświadczenia.

Postawił tezę, że to nie ciało mówi Ci, że nie dasz rady, mimo iż ewidentnie nie jesteś już w stanie unieść ręki. Według niego,  nie dam rady to sygnał z mózgu, który chroni twoje ciało, a przez to siebie, przed przekroczeniem bariery, z której może nie być już powrotu, bariery jakiegoś trwałego uszkodzenia. Właśnie dlatego dużo wcześniej niż faktycznie potrzeba, mózg fałszywie donosi Ci, że oto właśnie dotarliśmy do granicy możliwości i już teraz trzeba się zatrzymać…

Jest to jeszcze wyraźniejsze, kiedy nie chodzi o wysiłek fizyczny, ale psychiczny albo emocjonalny. Kiedy kilka lat temu straciłem pracę i walczyłem o uratowanie zbankrutowanej przez moich poprzedników firmy, dzień po dniu i godzina po godzinie mówiłem sobie nie dam rady, zaraz chyba rozpadnę się na kawałki. Ale „na rozum” wiedziałem, że nie dam rady to tylko moja decyzja. Więc pchałem to moje życie dalej, coraz bardziej zdziwiony, że jednak daję radę. Potrwało to w końcu aż kilka lat, dopóki moja sytuacja się nie poprawiła i presja ustąpiła. Nie rozumiałem wtedy istoty tego zjawiska, bo przecież ja już naprawdę nie dawałem rady – więc skąd wziąłem siłę, aby się nie poddać?

Przy ciężarze psychicznym wiesz, że nie poddajesz się siłą własnej decyzji. Ale kiedy chodzi o wysiłek fizyczny, skoro już naprawdę nie możesz się poruszyć, łatwiej jest sobie usprawiedliwić to dotarciem do granicy możliwości. Tymczasem tezę Noakesa o tym, że to mózg wprowadza Cię w błąd, a faktycznie jeszcze masz rezerwy fizyczne i psychiczne, potwierdza inne badanie – z Uniwersytetu Bangore w Walii, w Wielkiej Brytanii, opisane w European Journal of Applied Physiology.

W eksperymencie wzięła udział drużyna rugbistów – potężne chłopy, które naprawdę się z sobą nie pieszczą. Posadzono ich na rowerach stacjonarnych i kazano przez 5 sekund pedałować na maksa – najsilniej jak potrafią. Potem chwila  odpoczynku i kolejne ćwiczenie – tym razem mieli pedałować na wytrzymałość – do kompletnego opadnięcia z sił, przy intensywności ok. 90 % własnych możliwości. Dla lepszej motywacji, widzieli na ekranach swój bieżący wynik, a najlepsi mieli dostać nagrodę pieniężną. Następnie, bez żadnej przerwy, od razu po ćwiczeniu wytrzymałościowym mieli znowu pedałować najsilniej, jak się da, przez ostatnie 5 sekund.

Kiedy poproszono ich, żeby określili na skali od 6 do 20 punktów swój poziom wysiłku w trakcie ćwiczenia, średnio subiektywne odczucie wysilenia się ocenili na 19,6 punktów. Czyli dali z siebie wszystko. Czy na pewno?

Okazało się, że w ostatniej fazie ćwiczenia, tych ostatnich 5 sekund, kiedy znowu mieli pedałować najmocniej jak potrafią, naciskali na pedały 3 razy mocniej niż pod koniec jazdy wytrzymałościowej, zakończonej przecież zupełnym opadnięciem z sił…

Jak to możliwe, że będąc już totalnie wyczerpani byli jeszcze w stanie znowu pedałować 3 razy mocniej??? Po oznakach wyczerpania sądzili, że ich ciała już się poddały, podczas gdy naprawdę poddały się ich mózgi. Dlatego kiedy następnym razem przyjdzie ci do głowy nie dam rady, przypomnij sobie o tym. A potem wal do przodu – i nie oglądaj się na to, co mówi Ci Twój mózg. Powodzenia!

 

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Przypomnij sobie sytuację ze swoje życia, kiedy pomimo przekonania, że musisz się poddać, udało Ci się wytrwać. Co oprócz własnej decyzji albo determinacji, pomogło Ci w tym? W jakim stopniu przekonanie, że już nie dasz rady okazało się tylko i wyłącznie złudzeniem?

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!