3 kroki, by zmienić trudny dzień w łatwy – czego uczą nas komandosi Navy Seals

Lubię to!

Bywają dni, kiedy Twój kalendarz i lista zadań są tak wypełnione, że sama myśl o tym męczy. Oto 3 sposoby na to, aby przepłynąć przez taki dzień pewnie i w dobrej formie.

Streszczenie

  1. Podziel cel na mniejsze „kawałki”. Skup się na tylko jednym na raz – tym, który teraz masz przed sobą. Wszystko poza nim już dla Ciebie nie istnieje. Myślisz i działasz tylko do następnego „odcinka”.
  2. Poczucie trudności wpływa bezpośrednio na poziom naszego stresu. Czytaj dalej, jak zmniejszyć POCZUCIE trudności, a przez to zmniejszyć stres.
  3. Najbliższy tydzień i najbliższy pełny dzień podziel na małe „odcinki”. Zajmuj się i myśl tylko o jednym na raz.

Całość

Rekruci Navy SEALS przechodzą długotrwałe, mordercze treningi, nastawione na eliminację tych, którzy nie przetrwają w tych formacjach. Odpadają niekoniecznie najsłabsi fizycznie, ale ci, u których nie wytrzymuje psychika. Zostają ci, którzy potrafią unieść ciężar tego wyzwania.

Jeden z weteranów formacji wspomina, jak podczas treningu kwalifikacyjnego musiał pokonać nocą, w deszczu, ponad 60 kilometrów po górach, z bronią i ciężkim plecakiem. Na koniec miał odnaleźć ciężarówkę, która zabierze go z powrotem do jednostki. Kiedy ostatkiem sił dotarł do celu i właśnie miał zarzucić plecak na skrzynię, ciężarówka niespodziewanie ruszyła z miejsca i odjechała. A on został sam w ciemności i musiał iść dalej jeszcze 20 kilometrów… Jak myślisz, co w tym momencie czuł? Jak unieść taką sytuację?

Podziel cel na mniejsze części

Jest takie powiedzenie, że całego słonia najłatwiej zjeść po kawałku. Komandosi jednostek specjalnych uczą się dzielić cele na mniejsze, łatwiejsze do „przełknięcia”, części. Niektórzy, aby wytrzymać treningi, stawiają sobie bardzo krótkoterminowe cele: „przetrwać do obiadu”, a potem „do kolacji”, „do końca tej serii powtórzeń”.

Niedawno przytrafił mi się właśnie koszmarnie wypełniony dzień. Męczący był już sam widok kalendarza w telefonie, w którym praktycznie nie było wolnego miejsca. I wtedy przypomniała mi się ta historia o Navy SEALS. Była 8:00 rano. Pomyślałem: „Przetrwać do spotkania o 10:30. Zrobić z listy tyle, ile w tym czasie jestem w stanie. Nic, co jest potem, teraz dla mnie nie istnieje”. Nagle zrobiło się lekko.

Przez kolejne 2,5 godziny, spokojny i skoncentrowany robiłem jedną rzecz za drugą. Tak, jakbym o 10:30 miał zacząć wakacje. Kiedy przyszedł na spotkanie mój umówiony gość, pomyślałem: „dopłynąć do końca tego spotkania. Nic, co jest potem, teraz dla mnie nie istnieje”.

Dawno nie miałem tak udanego spotkania, pomimo poważnych tematów, których dotyczyło. Moja uwaga była w naturalny sposób skupiona na rozmowie. Czułem się lekko i w ogóle nie odczuwałem ciężaru tylu jeszcze intensywnych godzin przede mną. Potem było „do lunchu”, „do spotkania o 15:00”, „do zakończenia telekonferencji o 17:00”… Nawet nie zauważyłem, kiedy dzień się skończył, a ja czułem się spokojny i spełniony jak rzadko.

Zmniejsz POCZUCIE trudności

Zbadano tętno policyjnych saperów podczas pracy przy rozbrajaniu bomb terrorystów. Okazało się, że u doświadczonego, wprawnego sapera, zbliżającego się do tykającej bomby, tętno pozostaje stabilne i w ogóle nie przyspiesza. Ale to nie wszystko: kiedy do bomby zabiera się saper odznaczany za swoją służbę, jego tętno SPADA. Odznaczeni saperzy mają tak silne poczucie kontrolowania sytuacji, że samo wejście w nią ich uspokaja. Poczucie panowania nad sytuacją jest tylko w Twojej głowie i nie musi wynikać z FAKTYCZNEGO wpływu na nią. Jednak ma zasadnicze znaczenie dla zdolności poradzenia sobie z zadaniem i dla poziomu stresu/zmęczenia po jego wykonaniu.

Wiele lat temu uczyłem moją żonę jazdy na nartach. Po raz pierwszy w życiu stanęła na deskach, na szczycie trasy zjazdowej w austriackich Alpach, zesztywniała ze strachu, ze łzami w oczach i wzrokiem, wbitym w mglistą dal przed sobą. Nie miało znaczenia, że stok, chociaż bardzo długi, był dosyć łagodny. Widziała przed sobą tylko nieskończony spadek.

I wtedy przyszło mi głowy powiedzieć do niej: „Patrz metr przed siebie. Zjedź tylko tu do mnie, pod to drzewko. Jak chcesz, potem możemy zdjąć narty i dalej pójdziemy na nogach”. Stałem kilka metrów niżej. Po chwili wahania skorygowała powyginane nienaturalnie ciało, ustawiła narty równolegle i bardzo powoli ruszyła w moją stronę, wpatrzona w moje buty. Kiedy zatrzymała się obok mnie, widać było, jak jej napięcie trochę zelżało. Zjazd, który potem nastąpił, nie trwał już długo. Szybko zaczęła zwiększać dystans pomiędzy kolejnymi zatrzymaniami, aż na dole pozwoliła sobie na długi, spokojny suw do podnóża wyciągu.

Co się zmieniło? Przecież nie stok ani odległości. Zmniejszyło się subiektywne POCZUCIE trudności. Zjazd kilka metrów WYDAWAŁ się łatwiejszy, niż myśl o zjeździe z samej góry. Kiedy na poligonie sił specjalnych w USA zbadano żołnierzom poziom hormonu stresu we krwi przed długotrwałym marszem po pustyni, okazało się, że był on wprost proporcjonalny do oczekiwanej przez nich trudności zadania. Nie wiedzieli, jak daleko będą musieli iść. Hormony stresu były tym wyższe, im dłuższego marszu spodziewał się żołnierz.

Poziom stresu nie zależy od trudności zadania, ale od subiektywnej PERCEPCJI tej trudności. Stare powiedzenie marketingowców „Perception is reality” – „percepcja to rzeczywistość”, okazuje się być bardzo dosłowne. Dlatego kiedy podzielisz duże zadanie, nawet tylko w myślach, np. cały dzień, na małe odcinki, wyznaczone jakimiś naturalnymi, łatwo widocznymi granicami – konkretna godzina, koniec albo początek jakiegoś spotkania itd. – przejście przez nie wyda Ci się o wiele łatwiejsze. I takie faktycznie będzie.

Zadanie do wykonania

Kiedy rano albo jeszcze w niedzielę zaczynasz odczuwać niejasny, rosnący niepokój przed nadchodzącym dniem czy tygodniem, to znaczy, że ulegasz tzw. „poniedziałkowemu bluesowi”. Zna go chyba każdy, a bierze się on z oczekiwania zbyt wielu zadań jednocześnie, a co za tym idzie obawy przed utratą panowania nad sytuacją.

Po pierwsze, pogódź się z tym, że to naturalny odruch. To TYLKO odruch, myśl. Po drugie, podziel tę mglistą chmurę nawału spraw na małe konkretne kawałki. „Do spotkania o 11:30”. „Do lunchu”. „Do końca pisania tej notatki”.

Zaskoczy Cię, jak wiele zmieni w „realu” – tak mała zmiana w myśleniu.


Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!