Jak radzić sobie z narzekaniem i dlaczego to tak ważne

Lubię to!
stara kobieta

Każdy lubi sobie od czasu do czasu ponarzekać. Jednak niektórym wchodzi to tak w krew, iż na ich widok od razu uciekasz. Już wiesz, że zaraz będą Cię zatruwać. Oni niestety tego nie wiedzą. Nie wiedzą też, że nawykowe marudzenie dosłownie i fizycznie zmienia mózg i ludzi wokół nas – na gorsze. Możesz i musisz temu zaradzić.

Streszczenie

  • Narzekanie kusi chwilowym wrażeniem ulgi, ale to złudzenie. Badania pokazują, że narzekanie nakręca nas jeszcze bardziej. Są lepsze sposoby, aby rozminować trudne emocje.
  • Trening czyni mistrza – niestety także w narzekaniu. Mózg nieustannie dąży do zmniejszania zużycia energii, czyli robienia tego samego mniejszym wysiłkiem. Komórki nerwowe, których używasz do narzekania, z czasem stają się w tym coraz bieglejsze: będziesz narzekać coraz chętniej i częściej.
  • Podstawa higieny psychicznej to unikać marudzenia, jak trucizny. Neurony zwierciadlane sprawią, że Twoje narzekanie zatruje innych, zaś ich – Ciebie. Co więcej, uszkadza też części mózgu, odpowiedzialne za rozwiązywanie problemów i inteligentne myślenie – ten sam efekt daje choroba Alzheimera.
  • Odpuść sobie: narzekanie wzmaga poziom hormonu stresu – kortyzolu. Kortyzol jest potrzebny tylko do walki. Nie jesteś na wojnie. Odłóż broń i daj sobie i światu odetchnąć, a wszyscy będziemy zdrowsi.
  • Chwila przerwy, nauka precyzyjnego wyrażania myśli i przelanie emocji na papier to najłatwiej dostępne i skuteczne techniki radzenia sobie z własną skłonnością do narzekania.

Całość 

Ludzie nie będą mieli dla Ciebie czasu, jeśli stale będziesz narzekać – Stephen Hawking

Każdy zna w swoim otoczeniu ludzi, którzy na większość życiowych okoliczności reagują w najlepszym razie sarkazmem, a najczęściej po prostu złością czy jej łagodniejszymi formami: narzekaniem albo marudzeniem. W każdej sytuacji dostrzegą jej złe strony, a to, co Tobie się podoba lub co doceniasz, często w ogóle ujdzie ich uwadze. Jeśli są przy tym inteligentni, ich narzekanie może mieć specyficzny koloryt i nawet jakiś czas Ci się podobać – tak celnie umieją spuentować sytuację albo coś skrytykować. Z czasem jednak staje się to męczące i wtedy zaczniesz ich unikać albo uciekać od nich myślami.

To ofiary nawyku narzekania. Z powodu skłonności charakteru albo wcześniejszej nieuwagi narzekanie weszło im w krew. Narzekanie kusi chwilowym poczuciem ulgi, tym samym, jakie, na przykład, palaczom daje zapalenie papierosa – to pozory normalności w sytuacji, skądinąd uznawanej za nieznośną. Na chwilę udajesz przed sobą samym, że wszystko jest OK. Ale psycholog z Uniwersytetu Stanowego Arkansas w USA, Jeffrey Lohr, autor metabadań nad skutkami uwalniania złości w praktyce psychologicznej, sięgających do rezultatów tego typu badań aż od roku 1959, doszedł do wniosku, że przynosi ono tylko pozory ulgi. Takie upuszczenie pary może zmienić na chwilę samopoczucie, ale to zmiana stanu emocjonalnego niekoniecznie na lepszy, tylko na trochę mniej zły – pisze.

Porównuje to do puszczenia bąka w windzie – ludzie robią to tylko, kiedy muszą. Efekt zresztą jest podobny: ulga na moment, jednak za chwilę sam sprawca czuje się z tym nie w porządku, a po nim inni. Co więcej, studium „Złość w Internecie”, opublikowane w 2013 roku w Cyberpsychology, Behavior, and Social Networking dowodzi, że ludzie korzystający z portali, w których można sobie poużywać na tych, którzy zaszli nam za skórę, generalnie reagują bardziej agresywnie w życiu codziennym, częściej wdają się w bójki słowne i fizyczne i dopuszczają się wykroczeń drogowych. Hejt internetowy staje się dziś tak wszechobecny, że każdy już chyba przekonał się, iż zbluzganie kogoś w internecie nie łagodzi obyczajów hejtera, ale raczej je nakręca.

Kiedy lata temu poszedłem do mojej pierwszej pracy – w agencji prasowej – jednym z moich kolegów był znany dziennikarz z wieloletnim stażem. Człowiek błyskotliwy i bardzo inteligentny, chociaż ze zrujnowanym życiem rodzinnym – kilka rozwodów, niezliczone romansy – i nie umiejący tworzyć normalnych relacji z innymi. Na początku jednak zafascynował mnie jego sposób myślenia – miał wyjątkowy dar widzenia sedna każdej sytuacji i niezwykle obrazowego puentowania tego w kilku słowach. Oczywiście 95% jego wypowiedzi to były różne przytyki, ale ich humor i błyskotliwość wciągały. Pośpiesz się, bo pani redaktor G. zaraz na dwóch łapkach poleci do naczelnego donieść, że jeszcze jesteśmy w lesie” potrafił powiedzieć o naszej koleżance, cierpiącej na przerost gruczołu lizusostwa. Uwielbiałem jego komentarze codzienne, ale po niedługim czasie ktoś zupełnie z innego środowiska zwrócił mi uwagę, że zrobiłem się strasznie zjadliwy i każdemu przypinam łatkę. Pamiętam ten moment, jak dziś – nagle zdałem sobie sprawę, że bardzo szybko wykształcił mi się odruch dostrzegania tego, co można skrytykować, oraz sprawność w wyrażaniu tej krytyki w złośliwy sposób. Zupełnie tak, jak robił to mój kolega.

Neurologia wyjaśnia to prosto: mózg dąży do zachowania energii. Stale szuka sposobów na to, aby osiągnąć ten sam efekt mniejszym wysiłkiem. Bill Gates powiedział kiedyś, że chętnie zatrudnia leni, bo oni najszybciej znajdują nowe rozwiązania, które zaoszczędzą im roboty. Tak samo mózg: kiedy pojawia Ci się jakaś myśl, fizycznie ma postać impulsu elektrycznego, wysyłanego od jednego neuronu do drugiego. Żeby następnym razem zużyć mniej energii, każdy taki impuls skutkuje niewielkim przybliżeniem się do siebie zaangażowanych w to neuronów. Dlatego z czasem nasze wyćwiczone reakcje są szybsze: ten sam impuls ma do pokonania krótszą drogę. Czyli tam, gdzie często chodzimy, mózg buduje nam stały most, żeby nie trzeba było robić kładki od nowa za każdym razem. Jeśli zaczynasz częściej narzekać, tak jak ja pod wpływem mojego fascynującego kolegi, po pewnym czasie stanie się to dla Ciebie łatwiejsze – ścieżki neuronalne już zostały wydeptane. Jeśli nadal będziesz „trenować” narzekanie, inne impulsy – inne reakcje, staną się trudniejsze i bardziej odległe. Zaczniesz zauważać coraz więcej tych elementów otaczającej rzeczywistości albo ich cech, które prowokują do narzekania. Po prostu narzekanie stanie się najłatwiejszą i najbardziej dostępną, i komfortową, reakcją na otoczenie. Jest już częścią Ciebie i samo nie odejdzie.

Druga strona empatii – jak działamy na siebie wzajemnie 

Zdolność do empatii zawdzięczamy neuronom zwierciadlanym. Sprawiają, że kiedy widzimy emocje u drugiego człowieka, mózg odpala u nas podobną reakcję neuronalną, co pozwala nam odczuć/ocenić stan emocjonalny drugiej osoby. Tak działa psychologia tłumu, gdy masa porządnych ludzi dopuszcza się jakiegoś zbiorowego bestialstwa, bo udzieliła im się emocja części zebranych. Tak działa zbiorowe wzruszenie na koncercie muzycznym. Tak samo reagujesz też na narzekanie drugiego człowieka, a on na Twoje. Nawet kiedy nie chcesz narzekać, a jego narzekanie Cię irytuje, coś z tej emocji i skłonności się przyklei, jak błoto do butów w deszczowy dzień.

Możesz to wykorzystać, będąc przykładem pozytywnego nastawienia, które może zainspiruje Twojego narzekacza do zmiany reakcji. Jednak u tych nałogowych narzekaczy, od których zacząłem ten wpis, to za mało na wywołanie zmiany. Natomiast Twoja empatia otworzy jakąś część Ciebie na ten narzekający sposób myślenia. Dlatego najlepsza rada: uciekać. Nie zmienisz całego świata, ale przynajmniej możesz wybrać, jak chcesz, aby on zmieniał lub nie zmieniał Ciebie.

To nie jest tylko kwestia samopoczucia, ale jest to ważne dosłownie dla Twojego zdrowia. Badania na Uniwersytecie Stanforda wykazały, że nadmierne narzekanie i złość uszkadzają hipokamp – część mózgu, odpowiedzialną za rozwiązywanie problemów i inteligentne myślenie. To ta sama część mózgu, której degeneracja  najczęściej występuje w chorobie Alzheimera.

Last, but not least,  czyli ostatnie w kolejności, ale nie najmniej ważne, to wpływ narzekania na wzrost poziomu hormonu stresu, czyli kortyzolu. Kortyzol powoduje skierowanie wszystkich możliwych zasobów organizmu – tlenu, krwi, adrenaliny itp. itd. do tych części systemu, które odpowiadają za walkę lub ucieczkę. To jak superdoładowanie w silniku samochodu – pozwala jechać dużo szybciej i dynamiczniej, ale na krótko. Kiedy narzekasz, poziom stresu/kortyzolu wzrasta, podnosząc ciśnienie, obciążając serce i nadmiernie zużywając energię. Podświadomie szykujesz się do walki.

Co nagle, to po diable

Nie zawsze da się uniknąć narzekaczy. Nie zawsze wszystko układa się też tak, żeby nie kusiło ponarzekać. Jeffrey Lohr radzi w pierwszej kolejności wziąć głęboki oddech i zrobić sobie przerwę – nabrać chociaż trochę dystansu. Możesz nie umieć od razu zareagować właściwie, ale chwila oddechu da Ci możliwość wybrania bardziej właściwego zachowania. Co najmniej zaś nie utrwalisz nawyku narzekania jako pierwszej dostępnej reakcji.

Po drugie, zamiast dusić w sobie złość albo na siłę ją rozładowywać, radzi uczyć się efektywnego wyrażania myśli i rozwiązywania konfliktów. Dobrze sprawdza się rozmowa, oparta na skupieniu na mnie, zamiast na rozmówcy: Denerwuje mnie, że nie uprzedziłaś mnie o tym zamiast Trzeba było najpierw ze mną porozmawiać.

Papier zniesie więcej

Przeprowadzone w 2008 roku w USA studium pacjentów, cierpiących na chroniczne bóle (“Effects of Written Anger Expression in Chronic Pain Patients“), wskazuje, że przeniesienie swoich negatywnych emocji na papier ma szereg pozytywnych skutków i zmniejsza irytację. Po pierwsze zyskujesz dystans do siebie i sytuacji. Po drugie, podobnie jak w przypadku definiowania celów, pisanie zmusza do precyzji myśli i obnaża ich niespójności. Możesz sobie w myślach coś tam ułożyć, ale kiedy to napiszesz, a w Twoim myśleniu są jakieś luki albo niezgodności, od razu to dostrzeżesz. Wtedy może się okazać, że Twoja złość albo chęć narzekania nie końca są uzasadnione. Zdziwisz się, jak spisanie własnych emocji w stylu „w tej sytuacji najbardziej denerwuje mnie, że…” działa trzeźwiąco na emocje. Powodzenia!

 

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Przez następne 24 godziny obserwuj siebie, aby określić na skali od 0 do 10, w jakim stopniu masz skłonność/nawyk do sarkazmu i narzekania. Możesz istotniejsze reakcje notować na kartce, aby ta obserwacja miała bardziej miarodajny charakter.
  • Jeśli należysz do narzekaczy – poszukaj we wpisie powyżej źródeł tego nastawienia i sposobów, aby je zmienić. Narzekanie to nawyk i można go zmienić świadomą decyzją, aby nastąpić go innymi nawykiem.
  • Zapisz na kartce przynajmniej jedną pozytywną stronę każdej sytuacji, która wzbudziła Twój krytycyzm i czy chęć ponarzekania. Czy widziałeś/aś te pozytywy wcześniej?
  • Jeśli nie należysz do narzekaczy, kto w Twoim otoczeniu nim jest? Jak możesz wpłynąć na nastawienie tej osoby lub – jeśli to niemożliwe – jak możesz ograniczyć jej wpływ na siebie?

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!