2 sposoby, aby nowy rok był naprawdę dobry

Lubię to!
prostota góry

Postanowienia noworoczne mają sens, mimo że często ich nie dotrzymujemy. Bo za którymś razem coś, co postanowiłaś, wreszcie zrealizujesz. Zobacz, jak sobie to ułatwić

Streszczenie

  1. W nowym roku upraszczaj wszystko, co się da. Lista spraw do załatwienia to pestka, jeśli są na niej 3 pozycje. Ale jeśli są to 3 bite kartki, odechciewa się je nawet czytać. Tymczasem w prostocie siła i uczyły o tym najtęższe głowy w historii ludzkości. Prostota to konkret, który zawsze uchwycisz, i który zawsze da Ci poczucie panowania nad sytuacją. Zobacz dalej, jak to zrobić.
  2. Kończ, co zaczynasz. Pamiętasz uczucie, jakiego doznałeś, kończąc ostatnio jakąś dużą pracę? Ulgę, jaka spłynęła Ci do serca? Niekończenie spraw też pozostawia w nas uczucia, ale bardziej subtelne. To uwiera, jak niewygodne buty, z których niewygody zdajesz sobie sprawę dopiero, kiedy je zdejmiesz. Niekończenie wielu spraw kumuluje ten ciężar. Kiedy na serio postanowisz sobie kończyć to, co zaczynasz, w magiczny sposób znikają z Twego życia ogony wiecznie niezałatwionych spraw. Życie staje się lekkie.

Całość

Prostota to najwyższa forma wyrafinowania” – Leonardo DaVinci

„The elevator pitch” – „prezentacja w windzie”. Nie wiem, kto pierwszy użył tego terminu, ale w świecie sprzedaży jest znany każdemu, kto poważnie podchodzi do swojego zawodu. Podobno pochodzi od historii Stevena Spielberga, który wiele lat temu odbijał się od kolejnych producentów z nowym scenariuszem i w końcu postanowił nim zainteresować jednego z największych producentów Hollywood – niestety nie miał jak się do niego dostać. Nie był jeszcze na tyle znany, żeby samo nazwisko wystarczyło do pokonania zapory sekretarek i managerów.

W końcu postanowił zaczaić się na niego w hallu wieżowca, gdzie producent miał swoje biuro. Udało się. Kiedy podszedł do idącego szybkim krokiem do windy producenta i zaczął mówić z czym przyszedł, tamten, nie zwalniając kroku, powiedział w przestrzeń: „Nie mam czasu. Może pan co najwyżej przejechać się ze mną windą na 30 piętro. Jeżeli w tym czasie mnie pan przekona, to zobaczymy”. Reżyser wsiadł z nim do windy, a dla producenta okazało się to być jedną z najlepszych decyzji życia. Bo Spielberg w ciągu tych 30 sekund opowiedział mu swój film: „Mały kosmita gubi się na Ziemi i zaprzyjaźnia się z ziemskim dzieckiem, aby powrócić do domu”…

„E.T.” trwa prawie 2 godziny. Mimo to, dało się go opowiedzieć w 30 sekund. Jak to możliwe? Kiedy nie masz czasu, pozbywasz się wszystkiego, co niepotrzebne, tak jak z chwiejącej się na falach łodzi wyrzuca się niepotrzebny balast. Upraszczaj to, co piszesz, to, co mówisz i to, co robisz. Nagle odkryjesz, że dotychczas ciągnęłaś za sobą mnóstwo niepotrzebnego balastu. Niepotrzebnych słów, ubrań, rzeczy, zadań, obietnic… „Teraz” jest tylko jedno. I jest teraz właśnie. A uwolniony od tego całego bagażu czas i przestrzeń w głowie odetchną i pojawi się w nich zupełnie nowa energia.

Jest jeszcze inna zaleta wpojenia sobie nawyku upraszczania wszystkiego. W naprawdę niedługim czasie nabierasz w tym wprawy. Zaczynasz w lot chwytać sedno sprawy, o której ktoś opowiada, istotę wyzwania, przed którym stanąłeś, czy najlepsze posunięcie, jakie teraz trzeba wykonać w konkretnej sytuacji. Zaczynasz mówić bardziej zrozumiale dla innych. Potrafisz w 3 słowach wyrazić to, co dawniej zajmowało Ci 3 minuty. Może nawet potrafisz w 30 sekund opowiedzieć film, który trwa 2 godziny. To może zmienić całe Twoje życie. Życie Spielberga zmieniło.

Oczywiście upraszczanie ma swoje granice. „Wszystko powinno być tak proste, jak to tylko możliwe. Ale nie prostsze” – ostrzegał Albert Einstein. A najwięksi projektanci świata – kreatorzy mody, architekci, inżynierowie – wiedzą, że idealny projekt to nie ten, do którego już nic nie można dodać, tylko taki, od którego już nic nie można ująć. Takie powinno być wszystko, co robisz, mówisz i myślisz.

Kończ, co zaczynasz

Korzyść z kończenia tego, co się zaczyna, jest dość oczywista: coś zostaje zrobione, a poza tym mamy to już z głowy. To jednak nie koniec. Dalej zaczynają się korzyści dużo ważniejsze, za to mniej oczywiste i dla większości z nas nieznane, bo większość z nas nie kończy tego, co zaczyna.

Dlaczego tak często nie kończysz czegoś, co zaczęłaś? Pomyśl o 3 takich rozgrzebanych sprawach z ostatniego miesiąca… Ja nie kończę spraw wtedy, kiedy nie postanowiłem sobie na poważnie, aby to coś dokończyć. Bezpośrednie powody to tylko wymówki. Poza tym, zgodnie z zasadą entropii łatwiej jest czegoś nie dokończyć, niż dokończyć, bo dokończenie wymaga świadomego wysiłku. KARTKI Czytaj: świadomego postanowienia. Zawsze wtedy, kiedy doprowadzam rzecz do końca, wynika to z decyzji, żeby tak właśnie się stało.

No więc, już sobie postanowiliśmy coś naprawdę dokończyć. Okazuje się, że nie doceniliśmy czasu, jaki będzie na to potrzebny. Zajęło o połowę dłużej niż miało. Ale mamy to już za sobą. Co się dzieje dalej? Dalej, stoisz przed decyzją, czy zacząć kolejną rzecz. Ale uwaga: tym razem zdajesz już sobie sprawę, że zaczynanie kolejnej sprawy jest trochę jak pożyczanie pieniędzy – kiedy pożyczasz jakąś sumę, wiesz – a przynajmniej powinieneś – czy stać Cię na jej spłacenie. Przynajmniej ogólnie jesteś w stanie to ocenić. Jeżeli to kompletnie przekracza Twoje możliwości finansowe, nie pożyczasz. To samo jest z zaczynaniem spraw. Zaczynając coś, z góry przeznaczasz na to ileś czasu i własnej życiowej energii. Kiedy wyrobisz sobie nawyk kończenia rozpoczętych spraw i wiesz, że co zaczniesz – skończysz, dużo bardziej realistycznie zaczynasz oceniać swoje możliwości. Innymi słowy, będziesz mniej chętnie rzucać się na coś, co te możliwości przekracza. Ktoś, kto nie przejmuje się zbytnio doprowadzaniem swojej pracy do końca, tkwi wiecznie w wirze niezałatwionych spraw i tylko na chwilę udaje mu się z niego wynurzyć. Jeśli wiesz, że co zaczniesz skończysz, siła tego wiru słabnie i zanim się obejrzysz, już go nie ma. A Ty lekko płyniesz przed siebie w słońcu, bo chmury ciężarów, które brałaś na siebie tak długo bez opamiętania, są już tylko wspomnieniem.

ZADANIA DO WYKONANIA

  • Od dzisiaj, od teraz, postanów sobie upraszczać wszystko, co się tylko da. Najprościej jak można – ale nie prościej J. Ćwicz się w prostym wypowiadaniu się, prostym pisaniu, i prostym myśleniu. To jest Twoje pierwsze z dwóch zadań na nowy rok. Usuwaj z życia niepotrzebne.
  • Zrób listę niezakończonych spraw, które zatruwają Ci życie, a następnie:
    • Uprość ją: usuń z niej i swojego życia wszystko, czego naprawdę nie musisz teraz zakończyć, czego podjęłaś się bez zastanowienia i teraz żałujesz, albo bez czego po prostu da się obejść
    • Z listy tych, które pozostały, wybierz sprawę, którą można dokończyć najszybciej i najłatwiej. Dokończ ją. Nie ulegnij pokusie brania się za „najważniejsze”, „najpilniejsze” itp. To pułapka. Skończ najprostszą, a energia, jaką da Ci jej zakończenie uskrzydli Cię do dokończenia kolejnej.
  • Postanów sobie NA POWAŻNIE i świadomie, że odtąd jeśli coś zaczynasz, kończysz. Jeżeli nawet okaże się, że z rozpędu po dawnemu zaczęłaś coś niepotrzebnie – dokończ. Momentalnie wykształcisz w sobie instynkt trafnej oceny możliwości i dostępnego czasu. To jest Twój plan na nowy rok.

Jeśli ten tekst pomógł Ci albo zainspirował, podziel się nim z innymi.
Lubię to!